Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#45870

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Cofam się we wspomnieniach jeszcze dalej niż w poprzednich historiach. Sporo dalej.
Moje początki w liceum. Czyli zdaniem Szanownej Młodzieży czasy dinozaurów ;-)

Pierwsza klasa, pierwszy miesiąc. Panowała półoficjalna zasada, że wobec pierwszych klas stosuje się we wrześniu "okres ochronny" tzn. nie stawia ocen niedostatecznych. Nie wiem, czy słusznie. Nie o to tutaj chodzi.

Przedmiot - Przysposobienie Obronne. Nauczyciel - dziwak, oryginał i do tego złośliwiec.

Pierwsze lekcja, pierwsze przemówienie pana "profesora" (PP):
PP - Ja wiem, że we wrześniu wam się nie stawia pał. Ale ja będę stawiał. I to jak najwięcej. I co mi zrobicie? Jak się komuś nie podoba to może się przenieść do innej szkoły. Ale jak się przeniesie do (tu lista kilku szkół) to mu nic nie pomoże, bo ja tam też uczę!

Naprawdę nie wytrzymałem. Wiem, nie powinienem. Ale to było silniejsze ode mnie:

Ja - Przepraszam, a czy można prosić o adres jakiejkolwiek szkoły, w której pan profesor nie uczy?

PP do końca zajęć ze swojego przedmiotu NIGDY nie nazwał mnie inaczej niż "pier*tym dzieckiem". Pedagog z prawdziwego zdarzenia...

Szkoła

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 91 (317)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…