Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#45900

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia CherryPie o wizycie w rowie przypomniała mi sytuację mojej mamy z zeszłej zimy. Nie była może tak drastyczna, ale sam fakt...
Moi rodzice dziwnie się dobrali w kwestii prowadzenia auta. Tata jeździ jak szatan, często gęsto nieprzepisowo, mamę doprowadzając do zawału. Dlaczego? Dlatego, że mamusia moja "jeździ bo jeździ". W zestawie ze swoim "cienkocienko" i 50-60 na liczniku niezależnie od otaczającego krajobrazu stanowi niejednokrotnie dość skuteczną zawalidrogę. Stara się więc, jak tylko jest to możliwe ułatwiać pozostałym kierowcom życie.
Było ślisko, a sterty śniegu po obu stronach, zwężonej w ten sposób naturalnie, jezdni stosunkowo wysokie. Z naprzeciwka jechał z dość sporą prędkością, idealnym środeczkiem jezdni elegancki, drogi samochód. Logicznym byłoby, że samochody w takiej sytuacji "idą na kompromis". Ale gdzieżby. Przecież pan i władca w czarnej limuzynie nie będzie robił miejsca dla "czinkolka", prawda? Mama, chcąc nie chcąc - na cóż jej wypadek? - postarała się zjechać jak najbardziej do prawej. Był to niestety błąd - prawe koło auta trafiło na śnieg, lewe zostało na lodzie. Jak każdy się pewnie domyśla, auto po malowniczym piruecie zakończyło podróż w rowie. Odwróciło się o 180 stopni, wobec czego mama dojrzała jeszcze zwalniającą limuzynę. No oczywiście, chyba wypada pomóc, prawda? "Czinkol" sam się z zaśnieżonego rowu nie wykopie, a owo autko z całą pewnością miało tyle KM, aby wyciągnąć go w minutę. A gdzie tam! Kierowca zwolnił po to, aby wystawić przez szybę środkowy palec, następnie zawrotnie przyspieszyć.
Mama w rowie siedziała jeszcze przez 3 godziny. Chyba nie muszę mówić, że przy jej śmiałości na drodze była to dla niej niemała trauma? Do dziś wpada w panikę, kiedy musi jechać gdziekolwiek w ślizgawicy.

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 104 (166)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…