Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#46201

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wczoraj moja wytrzymałość nerwowa sięgnęła zenitu.
Otóż po powrocie z kilkutygodniowego wyjazdu służbowego zastałam swój pokój w stanie:
- Białe drzwi, pomazane ołówkiem, długopisem, lakierem do paznokci, kredkami...
- Łóżko, które zostawiłam posłane było w stanie krytycznym; wylana na materac i kołdrę (prawdopodobnie) cola, okruszki po chipsach i ciastkach, czekolada rozmazana na poduszce.
- Porozrzucane rzeczy osobiste (w tym bielizna), pomazane długopisem notatniki, roztrzaskane dwie okładki po płytach.
- Jasny dywan z żółtą plamą... (prawdopodobnie ktoś lub coś go zasikało - mam jednak nadzieję, że to pies, bo inaczej...)

Sprawcą całego chaosu okazał się mój rozpieszczony bratanek (o którym możecie przeczytać w poprzedniej historii o pierwszej komunii). Jakim cudem miał dostęp do mojego pokoju? Już wyjaśniam...

Brat z bratową udali się na zabawę sylwestrową. Z dzieciakiem nie mieli co zrobić, więc bez zapowiedzi podrzucili go razem z ich pupilem pod opiekę do moich rodziców. Rodzice zaś odmówili, gdyż sami wybierali się na imprezę. Złote serce okazała oczywiście, kochająca, troskliwa, upierdliwa babcia. Młodego oczywiście wpakowała do mojego pokoju. Jak się tłumaczyła? A no tak: "no ,a gdzie miał spać!? nie bądź taką egoistką! Dziecka się czepia stara krowa...". Nie chciałam tego tak odpuścić, ale po tekście, że 'ten bałagan, to sobie sama posprzątam, bez żadnej łaski, bo to w końcu rodzina" zwątpiłam, w jakąkolwiek możliwość dogadania się.

Co dziś zobaczyłam na portalu społecznościowym? Zdjęcie 9-letniego małolata w moim staniku. Nie wiem czy się śmiać czy płakać...

Familia

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 855 (931)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…