Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#46488

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ogromną inteligencją i rozsądkiem wykazała się osoba, która dziś ok. 11 zostawiła przy Biedronce na ul. Lwowskiej w Lublinie dużego psa bez kagańca.

Mniej więcej o tej porze wracałam z uczelni, obładowana książkami, notatkami i zakupami. Spojrzałam na to zwierzę, ono na mnie; stało dość spokojnie, więc, nie podejrzewając niczego złego, przeszłam obok. Już je mijałam, kiedy nagle usłyszałam coś niepokojącego – pies zawarczał. I oto akcja przyspiesza: ja się odwracam, nie zwalniając kroku, spostrzegam, że pies obnaża kły, zaczyna szczekać i skacze do przodu, ja odruchowo odskakuję, przewracam się wprost na mokry śnieg, pies nie może mnie dosięgnąć, ma za krótką smycz, ale się szarpie, wciąż szczeka, wpadam w panikę, od dzieciństwa boję się psów, pospiesznie zbieram rozsypane rzeczy, ktoś pomaga wstać, ktoś się śmieje, jakiś gimnazjalista, stojąc na przystanku, robi zdjęcie... jestem upokorzona, wściekła i wystraszona, książki mam przemoczone i brudne, podobnie jak notatki. Pies wciąż szczeka. Dziękuję pani, która pomogła, próbuję nie słyszeć komentarzy gimnazjalistów typu „o, jak się wyj**ała”. Wracam do domu.

Tak, to pewnie był jeden z tych psów, co nie potrzebują kagańca, bo „przecież nie gryzą”...

Skomentuj (53) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 464 (704)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…