Wakacyjna historia, kilkanaście lat temu.
Pole namiotowe. Zajechaliśmy po południu, namiot rozstawiony. Idę na "zwiad" do sklepiku (wielkości kiosku) prowadzonego przez właścicielkę pola. Jakiś chłopak kupuje kilka rzeczy i prosi jeszcze o pół chleba żytniego. Sprzedawczyni podaje wszystkie produkty, kasuje należność i mówi:
- A po chlebek zapraszam z tyłu.
Chłopak znika za sklepikiem. Po chwili sprzedawczyni wraca. Ja też proszę o kilka rzeczy, w tym (ucieszony, że w niedzielne popołudnie jeszcze jest) również o pół chleba żytniego. I znów: ja płacę, pani zaprasza po chleb od tyłu i znika na zapleczu. Obchodząc sklep orientuję się, że dostałem za mało reszty, i to dużo za mało. Za sklepem w otwartych drzwiach czeka już sprzedawczyni i rozglądając się na boki mówi z uśmiechem:
- I chlebek.
... wręczając mi... pół litra Żytniej!
Okazało się, że pani nie posiadała koncesji na alkohol, więc z wtajemniczonymi miała umówione hasło.
W te wakacje kupiliśmy sporo chleba :)
Pole namiotowe. Zajechaliśmy po południu, namiot rozstawiony. Idę na "zwiad" do sklepiku (wielkości kiosku) prowadzonego przez właścicielkę pola. Jakiś chłopak kupuje kilka rzeczy i prosi jeszcze o pół chleba żytniego. Sprzedawczyni podaje wszystkie produkty, kasuje należność i mówi:
- A po chlebek zapraszam z tyłu.
Chłopak znika za sklepikiem. Po chwili sprzedawczyni wraca. Ja też proszę o kilka rzeczy, w tym (ucieszony, że w niedzielne popołudnie jeszcze jest) również o pół chleba żytniego. I znów: ja płacę, pani zaprasza po chleb od tyłu i znika na zapleczu. Obchodząc sklep orientuję się, że dostałem za mało reszty, i to dużo za mało. Za sklepem w otwartych drzwiach czeka już sprzedawczyni i rozglądając się na boki mówi z uśmiechem:
- I chlebek.
... wręczając mi... pół litra Żytniej!
Okazało się, że pani nie posiadała koncesji na alkohol, więc z wtajemniczonymi miała umówione hasło.
W te wakacje kupiliśmy sporo chleba :)
pole namiotowe
Ocena:
1244
(1324)
Komentarze