Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#46593

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mojej przeprawy z chamskim wykładowcą, kulami i wózkiem część druga.

Po tygodniu od wywalenia z sali za brak szacunku do wykładowcy, szkoły i chyba samego Pana Boga, wrażonego poprzez chęć siedzenia podczas prezentacji, moja noga była tak samo niesprawna jak wcześniej. Plan awaryjny - przyjeżdżam na wózku.

Ale jak sami dobrze zauważyliście, wykładowca ten jest człowiekiem na tyle nieprzewidywalnym, że nawet z wózka inwalidzkiego kazałby mi wstać.

Szczęśliwym jednak zbiegiem okoliczności, spotkałam na kilka dni przed powtórną prezentacją mojego promotora. Profesor to do rany przyłóż, uprzejmy, pomocny, a przede wszystkim kierownik katedry mojego nieszczęsnego wykładowcy, będącego w randze doktora i młodszego o jakieś 30 lat.

No nie byłabym sobą, gdybym się przypadkiem nie "poskarżyła" na zachowanie z pierwszej prezentacji. Profesor oczywiście się wzburzył, po czym powiedział, że wpadnie na moją drugą odsłonę z największą przyjemnością. I podpowiedział uszczegółowienie tematu.

Co ważne, sami wybieraliśmy swoje tematy prezentacji z bardzo ogólnej dziedziny. Coś na zasadzie dziedzina "Medycyna", to tematy mogą być w stylu "Klonowanie", "Schorzenia kręgosłupa u dzieci", "Grzybica paznokcia". Zakres ogromny.

Mój temat po uszczegółowieniu zmienił się z "Klonowania" na "Klonowanie komórek X za pomocą metody Y w warunkach Z".
Znam się na tym, bo dokładnie tym procesem się zajmuję w pracy. Ale przyznaję, że dziedzina to niezwykle wąska i mało kto potrafi o niej powiedzieć choć jedno zdanie.

Przyszłam na prezentację, poprawka, przyjechałam na wózeczku jeszcze przed wykładowcą, promotor zajął jeden z ostatnich rzędów coby się w oczy nie rzucać. Laptopa podłączył kumpel, już wszystko działa, czekamy na wykładowcę. Wszedł.

[W] Mówiłem coś pani, proszę sobie ze mnie żartów nie robić - powiedział mi do ucha.
[J] Panie doktorze, nie mogę stać, przyjechałam na wózku, chce mi pan przy tych wszystkich studentach kazać wstać z wózka?!
[W] Pani prezentuje. - Po czym udał się do pierwszego rzędu obrażony.

Prezentacja przebiegła pomyślnie, czas na ocenę (50 pkt z prezentacji zaliczało przedmiot i zwalniało z egzaminu) i co słyszę 10/50 pkt. Że właściwie to nawet na to 10 nie zasługuję, bo prezentacja dno i sześć metrów mułu.
Pytam o argumentację wyniku i słyszę, że błędy rzeczowe, że wiadomości niekompletne, że po prostu łgałam przez ostatnie pół godziny.

Wtedy z góry sali słychać głos promotora:

[P] Kolego, a mógłby pan wymienić choć kilka tych błędów rzeczowych? Kilka niekompletnych informacji?

Wykładowca zdębiał. Przysięgam, że wyglądał jakby zobaczył ducha. Coś zaczął się kręcić mamrotać i po dość upokarzającej dla niego wymianie zdań z profesorem, dostałam 50/50.

Po wszystkim rozmawiałam jeszcze z profesorem, który mi powiedział, że takie chamskie zachowanie tego pana to norma. Próbuje każdemu studentowi pokazać, gdzie jego miejsce i udowodnić, że nic nie wie. A temat kazał mi zawęzić, bo o ile jest możliwe, że doktor cokolwiek o zagadnieniach ogólnych by wiedział, to o szczegółowych nie miał pojęcia. Mowa tu o ważnej, aczkolwiek młodej i pomijanej jeszcze w nauce dziedzinie.

Szkoła ponoć wyższa...

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1126 (1182)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…