Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#46600

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Taki sobie absurdzik. Może ktoś z was miał podobną sytuację, i wie jak można to załatwić? Tak dla potomności, bo mi to już na szczęście nie potrzebne. Ale do rzeczy.

Mój mąż kupił motocykl. Pojeździł nim trochę, i po jakimś czasie stwierdził, że jest już gotowy na większą pojemność. Co ważne-nie przerejestrowywał go, i jeździł na starej rejestracji, i ze starym dowodem rejestracyjnym. Zamieścił ogłoszenie, sprzedał go pewnemu chłopaczkowi z naszego miasta, i zadowolony rozpoczął poszukiwania nowej maszyny. Po jakimś miesiącu od sprzedaży odezwał się do nas ojciec kupca i zgłosił pewien problem, do którego rozwiązania potrzebna była mu nasza pomoc.

Okazało się, że poprzedni właściciel, wypełniając umowy kupna-sprzedaży zamienił kolejność imion mojego ślubnego (czyli zamiast np. Adam Krzysztof, wpisał Krzysztof Adam), a mój mąż nie zwrócił na to uwagi, więc tak zostało na umowach. Z tego powodu, nowy właściciel nie mógł przerejestrować pojazdu na swoje nazwisko. Próbował w obu urzędach w naszym mieście, oboje wykonaliśmy w tej sprawie masę telefonów do różnorakich urzędów i instytucji, z prostym pytaniem-co ma zrobić, żeby ten motocykl zarejestrować.

Pierwsze co przyszło do głowy zarówno jemu, jak i nam, to zwyczajnie poprawić umowę. Niestety, nie można tego zrobić, bo poprzedni właściciel wyrejestrował motocykl, i w urzędzie w jego mieście jest kopia umowy bez poprawek. Gdyby po sprzedaży w ogóle nie pojawił się w urzędzie, to teraz nie było by problemu, bo była by tylko umowa przedstawiona przez nowego właściciela, którą moglibyśmy sobie poprawić, i nikt nie miałby z tym problemu, ale teraz problem jest, bo umowy nie mogą się przecież różnić. Urzędniczka z którą rozmawiałam powiedziała, że musimy znaleźć tamtego właściciela, i poprosić go, żeby poprawił umowę którą ma w domu, i zgłosił poprawkę w swoim urzędzie. Wtedy mój mąż mógłby zrobić to samo ze swoją umową, i wszystko byłoby cacy. Sęk w tym, że jesteśmy z Wrocławia, a motor kupowaliśmy w Gnieźnie, więc średnio uśmiechała nam się dwustu kilometrowa wycieczka, w dodatku w cudzym interesie, bo na dobrą sprawę, mogliśmy olać nowego właściciela, i powiedzieć, że to jego problem. Ale trochę poczuwaliśmy się do pomocy mu, bo gdyby mój mąż spróbował zarejestrować motocykl od razu po kupieniu, to teraz już nie było by tego problemu. Na moje pytanie co będzie, jeśli nie uda nam się skontaktować z poprzednim właścicielem, pani urzędniczka odrzekła "to wtedy będziemy się martwic i myśleć co dalej"... W między czasie dowiedzieliśmy się, z niemałą ulgą, że wcale nie musimy jechać do Gniezna, wystarczy tylko, ze obie strony poprawią swoje umowy w ten sam sposób. Próbowałam więc znaleźć poprzedniego właściciela przez internet, ale nic to nie dało.

Po pewnym czasie ojciec nowego właściciela podziękował nam za nasze starania i stwierdził, że jeśli nie uda mu się zarejestrować motoru, to syn będzie jeździł tak jak jest, a problem zrzucą na głowę kolejnemu właścicielowi. Niby nie fair, ale z drugiej strony-co zrobić? Nie utrzymywaliśmy dalej stałego kontaktu z nowymi właścicielami, jednak jakiś czas temu dostałam maila od ojca chłopaka, że poradzili sobie z tym problemem, trochę mniej legalną drogą, ale przynajmniej dokumenty mają teraz w porządku, i nie muszą się martwic kłopotami z policją, przy każdej kontroli.

W czasie rozmów z urzędnikami zadałam kilka pytań, które brzmiały mniej więcej tak: Co, jeśli nie uda nam się znaleźć poprzedniego właściciela? Co jeśli uda nam się go znaleźć, ale nie będzie chciał pomóc/nie będzie miał jak pomóc, bo np. przebywa za granicą? Co, jeśli poprzedni właściciel nie żyje? Co, jeśli nie posiada już swojej kopii umowy, bo np.uległa zniszczeniu? Na żadne z tych pytań nie uzyskałam konkretnej odpowiedzi, chociaż pytałam kilka różnych osób, a każda z nich teoretycznie powinna wiedzieć, jak działać w takich sytuacjach. Mam nadzieję, że trafiałam po prostu na strasznie nie ogarniętych urzędników, a nie, że jest to problem nie do rozwiązania...

Jedyny plus tej sytuacji, to to, że od tamtej pory każdą umowę kupna-sprzedaży przeglądam dziesięć razy, i to samo każę robić drugiej stronie, żeby uniknąć takich pomyłek, bo prawda jest taka, ze cała ta sytuacja nie miałaby miejsca, gdyby mój mąż od razu zwrócił na to uwagę. Mam jednak wrażenie, ze takie problemy powinno się rozwiązywać "trochę" łatwiej...


Z góry przepraszam, jeśli coś pokręciłam, ale ta sytuacja miała miejsce już jakiś czas temu, i mogłam o czymś zapomnieć.

urzędy? pomyłki?

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 4 (66)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…