Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#46646

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jak zrobienie ubezpieczenia może zweryfikować bardzo dobrą znajomość od czasów nastoletnich.
Szefowa ubezpieczyła bliskiej koleżance mieszkanie. Pech chciał, że strzeliła jej jakaś rura i mieszkanie zalało. Dzwoni.

Koleżanka: No cześć kochana, wiesz co, poszła mi rura i zalewa mieszkanie. Mam u ciebie ubezpieczenie to dzwonię.
Szefowa: Ale teraz ci zalewa?
K: No tak.
S: To musisz najpierw szybko zadzwonić do administracji budynku, żeby usunęli awarię. Jak będzie po wszystkim to na spokojnie podam ci numer infolinii żebyś mogła zgłosić szkodę i powiem co dalej robić.
K: Nie rozumiem w ogóle co ty do mnie mówisz. Mam u ciebie ubezpieczenie, tak? Leje mi się teraz woda, więc dzwonię do ciebie, zapytać kiedy mi to załatwisz?

WTF?! Dodajmy, że miasta, w których przebywają obie panie są oddalone od siebie o 60km. Szefowa karpik, nie wie co powiedzieć.

S: No... ale jak mam ci załatwić?
K: Kupiłam u ciebie ubezpieczenie, tak? Mam szkodę. Więc dzwonię zapytać co teraz.
S: Powiedziałam ci już, najpierw musisz zadzwonić do administracji żeby usunęli awarię. Dopóki leje ci się woda nie można zgłosić szkody. Potem będziesz musiała zadzwonić na specjalną infolinię, tam cię... (dalej pokierują)
K: No ale ja nie rozumiem, CO TY DO MNIE W OGÓLE MÓWISZ. Jaką infolinię? Przecież ja kupiłam sobie ubezpieczenie! Dzwonię zapytać kiedy będziesz (!) żeby mi to załatwić? (!!)
S: Najwcześniej będę w twoim mieście w niedzielę (była środa), to mogę zajechać żeby ci pomóc (czytaj - wykręcę ci numer w telefonie, skoro sama nie potrafisz).
K: W niedzielę, tak? Zadzwonisz i zajmiesz się tym?
S: No nie do końca, nie mogę za ciebie zadzwonić i zgłosić szkody, bo nie jestem tutaj stroną. Będziesz musiała sama porozmawiać z infolinią, ale siądę z tobą i ci pomogę.
K: Nie rozumiem, a to co z tą infolinią?
S: Trzeba będzie zadzwonić, opisać co się stało. Pewnie też pomierzyć zalany obszar i podać rozmiary szkody. Po jakimś czasie firma najprawdopodobniej zaproponuje ci konkretną kwotę, a jak uznasz, że to za mało, to przyjedzie rzeczoznawca i...
K: Skarbie, ja cię wcale nie rozumiem, co ty tu do mnie mówisz. Zadzwonisz i pomierzysz, tak? Czekam w niedzielę.
PYK

To była pierwsza rozmowa - opowiedziana. Przy drugiej byłam osobiście.
W niedzielę szefowa wyjeżdżając ze swojego miasta miała wypadek. Oba samochody do kasacji, naprawdę dobrze, że przed rowem zalegały zaspy i nikomu nic się nie stało. Przyjechałam natychmiast na miejsce, żeby się kobietą dalej zająć i po wszystkim zawieść gdzie trzeba/będzie chciała (w końcu to bliska mi osoba).
Po przyjeździe policji, karetki, ustaleniu w szpitalu czy nic się nikomu nie stało, wypisaniu mandatu, rozmowie co dalej oraz pożegnaniu się z policją i innymi uczestnikami zdarzenia - generalnie gdy pierwsze emocje opadły - przyszedł ten czas kiedy dookoła nikogo już nie ma, a trzeba jeszcze zaczekać na lawetę. Dobra pora na telefony do osób, u których miała się dziś zjawić, m.in. do koleżanki.

S: No cześć, słuchaj, nie mogę do ciebie przyjechać. Miałam wypadek, dwa samochody skasowane, w ogóle dobrze, że wszyscy żyjemy.
K: A to co się stało?
S: (Tu następuje streszczenie tego co się stało i towarzyszących emocji, plus odrobina tragizmu na wszelki wypadek). Tak więc nie mogę przyjechać, ale nie przejmuj się, w poniedziałek jak będę w pracy to zadzwonię do ciebie rano, podam ci numer infolinii i powiem dokładnie co będziesz musiała zrobić i co będzie się dalej działo.
K: No, aha, aha... To w poniedziałek przyjedziesz, tak?

Karpik, chwila ciszy. Moja mina pewnie nie lepsza, bo z siedzenia kierowcy mogłam bez problemu słyszeć co koleżanka mówi. Ot, taka głośność z głośników i taki głos.

S: Nie przyjadę, bo nie mam nawet czym, samochód do niczego się nie nadaje.
K: (wielce oburzone) Yy.
S: Miałam wypadek, wszystko mnie jeszcze boli, skasowałam samochód. Dobrze, że wszyscy żyjemy. Nie mam jak do ciebie przyjechać, a poza tym i tak nie jestem ci potrzebna, bo telefon musisz wykonać osobiście.
K: No tak, tak, no dobrze że nic ci się nie stało. To zadzwoń w poniedziałek.
PYK

ubezpieczenia

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 201 (281)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…