zarchiwizowany
Skomentuj
(1)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Robimy zakupy u Wietnamczyków. Żona chce kupić czapkę i komin (taki jakby szalik, ale zszyty końcami - panie wiedzą, panowie niech zapytają żon). Młodziutka Wietnamka pomaga, jak może, ale po polsku tylko kilka podstawowych wyrazów, więc już przy czapce musimy tłumaczyć "na migi". Udało się. Teraz komin. Ni jak "komin" nic dziewczynie nie mówi, odstawienie przedstawienia pt "takie na szyję, dookoła, itp" okraszone machaniem rękami skutkuje pokazaniem zwykłych szalików. W pewnym momencie żona na wieszakach za Wietnamką wypatrzyła komin, szary. Pokazuje palcem,Wietnamka podaje, a moja najlepsza-z-żon:
-A ma pani w żywszych kolorach?
-A ma pani w żywszych kolorach?
Ocena:
22
(64)
Komentarze