Sporo ostatnio historii o Urzędach Pracy..
Z moich doświadczeń wynika, że w 99% osoby zarejestrowane w PUP to osoby, które nie chcą wcale pracować, tylko załatwiają sobie w ten sposób ubezpieczenie.
Ostatni przykład.
PUP przysłał kandydatkę do pracy. Którąś z kolei.
Zakład dostał z PUPu dofinansowanie, więc kogoś z przysłanych musi zatrudnić.
Ponieważ wcześniejsze kandydatki tylko prosiły o podbicie kartki, że były i nie były zainteresowane pracą, zakład postanowił zatrudnić panią, która zjawiła się jako ostatnia...
Pierwsze pytanie po podpisaniu umowy zabrzmiało - czy podbije mi pani legitymację ubezpieczeniową?
Potem okazało się, że pani nie ma zielonego pojęcia o swoich fachu (mimo wykształcenia zgodnego ze stanowiskiem) - kilkakrotnie zniszczyła powierzony jej materiał, odsyłała klientów tłumacząc im, że ona nie wie itp.
Po zwróceniu uwagi, pani się obraziła i powiedziała, że skoro wszystko robi źle, to ona nie będzie robić nic, tylko przez 12 godzin siedzieć i pilnować lokalu.
I wisienka na torcie - jak tylko upłynął wymagany przez ZUS termin 30 dni pracy, Pani przyniosła L4 - na 4 tygodnie...
Wychodzi na to, że w naszym kraju wcale nie ma bezrobocia... bo ludzie nie szanują pracy.
Dodam, że płaca może nie stanowi na tym stanowisku kokosów, ale za dobrze wykonywaną pracę można dostać niezłą premię i do ok. 2000 zł na rękę wyciągnąć.
Z moich doświadczeń wynika, że w 99% osoby zarejestrowane w PUP to osoby, które nie chcą wcale pracować, tylko załatwiają sobie w ten sposób ubezpieczenie.
Ostatni przykład.
PUP przysłał kandydatkę do pracy. Którąś z kolei.
Zakład dostał z PUPu dofinansowanie, więc kogoś z przysłanych musi zatrudnić.
Ponieważ wcześniejsze kandydatki tylko prosiły o podbicie kartki, że były i nie były zainteresowane pracą, zakład postanowił zatrudnić panią, która zjawiła się jako ostatnia...
Pierwsze pytanie po podpisaniu umowy zabrzmiało - czy podbije mi pani legitymację ubezpieczeniową?
Potem okazało się, że pani nie ma zielonego pojęcia o swoich fachu (mimo wykształcenia zgodnego ze stanowiskiem) - kilkakrotnie zniszczyła powierzony jej materiał, odsyłała klientów tłumacząc im, że ona nie wie itp.
Po zwróceniu uwagi, pani się obraziła i powiedziała, że skoro wszystko robi źle, to ona nie będzie robić nic, tylko przez 12 godzin siedzieć i pilnować lokalu.
I wisienka na torcie - jak tylko upłynął wymagany przez ZUS termin 30 dni pracy, Pani przyniosła L4 - na 4 tygodnie...
Wychodzi na to, że w naszym kraju wcale nie ma bezrobocia... bo ludzie nie szanują pracy.
Dodam, że płaca może nie stanowi na tym stanowisku kokosów, ale za dobrze wykonywaną pracę można dostać niezłą premię i do ok. 2000 zł na rękę wyciągnąć.
PUP
Ocena:
471
(561)
Komentarze