Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#46909

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jak kiedyś wspominałem jestem psychiatrą. Pracuję między innymi w Poradni Leczenia Uzależnień. Nie jestem tam terapeutą, udzielam porad lekarskich oraz dokonuję na wizycie diagnostycznej kwalifikacji do leczenia.

Do mojej poradni kierowani są również przez sąd rodzinny pacjenci na przymusowe leczenie odwykowe.

Tego dnia miałem umówionych 7 pacjentów na kwalifikację z czego 6 sądowych.

Pierwszy pacjent od wejścia zarzekał się, że nie jest alkoholikiem. Ot, wypił pół piwa i przypadek sprawił, że musiał jechać dokądś rowerem. Pechowo zatrzymała go policja, a złośliwa rodzina wykorzystała okazję do zemsty i nakłamała, że on pije. A przecież alkohol to trucizna i on by jej do ust nie brał, bo głupi nie jest.

Gdy wszedł drugi pacjent i zaczął mi opowiadać swoją historię, poczułem się jak u Monty Pythona. Zgadliście już? Otóż pacjent został po pół piwa pechowo złapany na rowerze, a sąd nie dał mu wiary, że jest abstynentem.

Trzeci zgłosił się dobrowolnie, więc rozmowa przebiegała w zupełnie innym klimacie.

Kiedy wszedł czwarty, sądowy i zaczął słowami: "Panie doktorze moje przyjście tu to nieporozumienie. Nie uwierzy pan co mnie spotkało", przerwałem mu i zapytałem czy aby nie został pechowo złapany na rowerze po pół piwa, a na co dzień nie pije wcale. Facet zrobił wielkie oczy i powiedział, że nie wie skąd ja to wiem ale właśnie tak było.

Nie wiem czy oni się wcześniej umówili by sobie jaja robić, czy w okolicach zapanowała nowa moda wśród alkoholików na takie tłumaczenie. Wiem, że nie mieli za grosz poczucia choroby i nie widzieli sensu leczenia odwykowego.

Ja nie mogę odmówić leczenia komuś skierowanemu przez sąd, nawet jeżeli pacjent w żywe oczy kłamie i podaje się za niemalże abstynenta. Muszę go zakwalifikować do grupy. A w tej grupie taka osoba nie dość, że sama nie będzie pracować to jeszcze będzie uniemożliwiać pracę tym, którzy naprawdę czują się uzależnieni i walczą by coś w swoim życiu zmienić. Będzie wyśmiewać się z innych, twierdzić, że alkohol to żaden problem, ironizować lub w przerwach opowiadać pacjentom jak to po grupie idzie na piwko. Mówiąc krótko, podkopywać czyjąś motywację do walki. A sądu nie interesuje jakość pracy. Liczy się frekwencja.

Ostatnio koleżanka odpowiedzialna za organizację grup doszła do wniosku, że musi stworzyć osobną grupę dla "sądowych abstynentów". Skoro bronią się przed uzyskaniem pomocy, to niech przynajmniej nie szkodzą innym. Może uda się znaleźć jakiś sposób by do nich dotrzeć.

I żeby nie było wątpliwości. Ja sam namawiam rodziny alkoholików, którzy nie chcą podjąć abstynencji i leczenia, by składali wnioski o leczenie przymusowe do sądu lub Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Liczę na cud, że ktoś przeżyje wstrząs z powodu podania go do sądu, że uda się mu przemówić do rozsądku. Niestety szansa powodzenia terapii u alkoholików bez motywacji do leczenia, mieści się gdzieś w okolicach zera.

Poradnia Leczenia Uzależnień

Skomentuj (46) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 589 (657)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…