Nigdy nie wiedziałem, że oddanie butelek to taka skomplikowana operacja. Już przyzwyczaiłem się, że oddając butelki po piwie w ALMIE muszę mieć paragon zakupu. Na początku było ciężko, ale w końcu udało mi się nie wyrzucać zbędnych papierów i zbierałem te paragony.
Ostatnio nagromadziło mi się trochę butelek, więc postanowiłem je oddać. Przychodzę do ALMY, staję przy punkcie informacyjnym (gdyż tylko ta kasa jest godna przyjąć zwrot butelek) i czekam. Nikt nie podchodził więc podszedłem do „zwykłej” kasy, pani z wielką pretensją poinformowała mnie, że ona dopiero przyszła i że ona nie zajmuje się przyjmowaniem butelek. Wróciłem do poprzedniej kasy. Za mną ustawiły się kolejne osoby. Podchodzi ochroniarz i informuje, że kasa/punkt informacyjny jest nieczynna, więc mu mówię, że chciałem oddać butelki. Wziął krótkofalówkę z kimś porozmawiał i informuję mnie, że butelki mogę zwrócić po południu! Już nie wytrzymałem, gdyż praktycznie za każdym razem robią jakieś problemy, więc poprosiłem kierowniczkę sklepu. W między czasie, tamta kasjerka przeprosiła mnie, gdyż myślała, że ktoś w punkcie informacyjnym jest. Już widzę jakby przyszła do tej kasy przyjąć butelki.
Kierowniczka: Dzień dobry.
Ja: Dzień dobry, chciałem oddać butelki.
K: Niestety jest to niemożliwe. Nie ma kompetentnego pracownika, który mógłby przyjąć butelki.
J: Słucham?
K: Osoba ta będzie dopiero po południu, wtedy proszę przyjść z butelkami.
J. Przepraszam, to żeby przyjąć butelki trzeba mieć jakieś wyższe kwalifikację?
K: Tak.
J: Czyli co, to musi być osoba z wyższym wykształceniem, która będzie godna odebrać ode mnie butelki?
K: Ta osoba posiada uprawnienia w systemie, aby zaksięgować zwrot butelek.
J: Czyli rozumiem, że jak kupię piwo, to kaucję może każdy pobrać, ale ze zwrotem już jest problem.
K: Dokładnie tak.
J: Niech pani nie żartuje. Oddając butelki w tym sklepie czuję się jak jakiś lump, zbierający butelki po śmietnikach i chcący wyłudzić od was pieniądze. Nigdy nie zauważyłem, żeby pracownica pani sklepu wpisywała coś do komputera, zawsze wyjmowała saszetkę z pieniędzmi, brała paragon i wydawała odpowiednią kwotę. Do tego naprawdę nie trzeba mieć specjalnych kompetencji.
Kierowniczka chyba zrezygnowała, weszła za kasę, zadzwoniła do kogoś ile wynosi kaucja, następnie jakiś pracownik, przyniósł jej saszetkę z pieniędzmi i wydała mi odpowiednią kwotę, po czym poinformowała kasjerki, że pieniądze za butelki znajdują się w szafce, gdyby ktoś chciał znów oddać.
Ostatnio nagromadziło mi się trochę butelek, więc postanowiłem je oddać. Przychodzę do ALMY, staję przy punkcie informacyjnym (gdyż tylko ta kasa jest godna przyjąć zwrot butelek) i czekam. Nikt nie podchodził więc podszedłem do „zwykłej” kasy, pani z wielką pretensją poinformowała mnie, że ona dopiero przyszła i że ona nie zajmuje się przyjmowaniem butelek. Wróciłem do poprzedniej kasy. Za mną ustawiły się kolejne osoby. Podchodzi ochroniarz i informuje, że kasa/punkt informacyjny jest nieczynna, więc mu mówię, że chciałem oddać butelki. Wziął krótkofalówkę z kimś porozmawiał i informuję mnie, że butelki mogę zwrócić po południu! Już nie wytrzymałem, gdyż praktycznie za każdym razem robią jakieś problemy, więc poprosiłem kierowniczkę sklepu. W między czasie, tamta kasjerka przeprosiła mnie, gdyż myślała, że ktoś w punkcie informacyjnym jest. Już widzę jakby przyszła do tej kasy przyjąć butelki.
Kierowniczka: Dzień dobry.
Ja: Dzień dobry, chciałem oddać butelki.
K: Niestety jest to niemożliwe. Nie ma kompetentnego pracownika, który mógłby przyjąć butelki.
J: Słucham?
K: Osoba ta będzie dopiero po południu, wtedy proszę przyjść z butelkami.
J. Przepraszam, to żeby przyjąć butelki trzeba mieć jakieś wyższe kwalifikację?
K: Tak.
J: Czyli co, to musi być osoba z wyższym wykształceniem, która będzie godna odebrać ode mnie butelki?
K: Ta osoba posiada uprawnienia w systemie, aby zaksięgować zwrot butelek.
J: Czyli rozumiem, że jak kupię piwo, to kaucję może każdy pobrać, ale ze zwrotem już jest problem.
K: Dokładnie tak.
J: Niech pani nie żartuje. Oddając butelki w tym sklepie czuję się jak jakiś lump, zbierający butelki po śmietnikach i chcący wyłudzić od was pieniądze. Nigdy nie zauważyłem, żeby pracownica pani sklepu wpisywała coś do komputera, zawsze wyjmowała saszetkę z pieniędzmi, brała paragon i wydawała odpowiednią kwotę. Do tego naprawdę nie trzeba mieć specjalnych kompetencji.
Kierowniczka chyba zrezygnowała, weszła za kasę, zadzwoniła do kogoś ile wynosi kaucja, następnie jakiś pracownik, przyniósł jej saszetkę z pieniędzmi i wydała mi odpowiednią kwotę, po czym poinformowała kasjerki, że pieniądze za butelki znajdują się w szafce, gdyby ktoś chciał znów oddać.
sklepy
Ocena:
621
(739)
Komentarze