Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#47301

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Różnie studenci dorabiają. Ja udzielam prywatnych lekcji gry na gitarze. Nie jestem żadną profesjonalistką czy coś, ale mam za sobą spore doświadczenie, w kilku bandach zdążyłam zagrać, więc to i owo wiem, a na pewno tyle, by nauczyć początkujących. I nie jest to też jakieś przedsięwzięcie wielkie, obecnie mam czworo uczniów ("dzieci znajomych i znajomych znajomych.." ;)), biorę tyle pieniędzy ile potrzebuję, na pewno mniej niż na naukach u profesjonalistów + to, że sama przygotowuję cały materiał na kolejną lekcję, czasem wymienię struny któremuś itp.

Ostatnio wujek powiedział, że syn jakiegoś tam jego przyjaciela-biznesmena się uczy i że topornie mu idzie. Ok, jeszcze jedno miejsce znajdę. Umawiamy się na godzinę 16.00.

Dzień pierwszej lekcji. 14-letni Kuba przyszedł na 16.30, nawet nie przepraszając za spóźnienie. Zamiast tego usłyszałam siarczyste "ja pie*dolę" gdy mnie zobaczył, no ale już mniejsza z tym. Zasiadamy. Sprzęt chłopca? Gibson Les Paul Classic Custom EB. Dla niewtajemniczonych powiem, że cena takiej gitary wynosi średnio ok. 5900,00zł. Myślę ok, skoro rodziców stać a chłopak ma zapał, to czemu nie. Och, jakże się myliłam.

-Ile masz tą gitarę?
-Dwa lata.
-To pewnie już umiesz podstawowe chwyty, albo chociaż znasz nazwy strun?
-Nie! Nie mam czasu na jakieś tam chwyty. Ja to sobie lubię zdjęcia z nią robić na fejsa bo wiesz... laski na to lecą!
Yhm... dostał karteczkę z podstawowymi chwytami, nazw strun się nauczył jeszcze ze mną. Ogólnie powiedziałam co i jak się czyta, więc byłam pewna, że nie będzie problemu. A pieniądze? Zapomniał, przyniesie na następną lekcję.

Lekcja druga.
...Jaka lekcja? Nie ma lekcji... szkoda, że dowiedziałam się o tym ostatnia, rezygnując z wyjścia ze znajomymi, żeby Kuba mógł przyjść i pokazać jak pięknie się nauczył. A tutaj nawet sms-a się nie pofatygował... No ale cóż, cierpliwa jestem.

Lekcja trzecia.
JEST! Zjawił się! Prawie punktualnie, bo tylko 15 min. spóźnienia!
-I co, nauczyłeś się chwytów?
-Eee ku*wa, wiesz, niee... ja nie chcę żadnych chwytów... ja chcę żebyś mnie nauczyła jak zagrać..(i tutaj podał tytuł piosenki zespołu speed-metalowego, której nowicjusz z pewnością by nie zagrał, ba, może nawet bardziej doświadczony gitarzysta miałby z nią problemy.).

Odmówiłam. Wyjaśniłam dlaczego. No to szlifujemy podstawę. Po dziesiątej nieudanej próbie zmiany palców z C-dur na G-dur, kochany Kuba dał upust emocjom, uderzając korpusem swojej gitary o podłogę na tyle mocno, że gryf trochę pękł wzdłuż (przez co teraz myślę, że to może jednak jakaś dobra podróbka). Zanim się zorientował co zrobił, było za późno. Płacz, ryk, telefon do ojca. Oczywiście wszystko poszło na mnie. Przyjeżdża rozwścieczony ojczulek. Wyjaśnił mi dosadnie w której części ciała jego syn ma moje podstawy i że ja mam go już, teraz, zaraz nauczyć prawdziwej gry. Na nic były moje wyjaśnienia, jak grochem o ścianę. Gitarę zabrał, syna zabrał, pieniędzy nie dostanę, za to dostałam obietnicę pozwu do sądu za wyłudzanie pieniędzy i naruszenie czyjegoś mienia :D. Czekam z niecierpliwością.

I zastanawia mnie przy okazji dlaczego nie wysłał syna do jakiegoś profesjonalisty tylko do mnie, skoro go stać.

dom

Skomentuj (49) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 814 (888)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…