Historia blood997 o kaucjach za butelki przypomniała mi moje własne doświadczenia z tą jakże skomplikowaną operacją.
Rodzice wysłali mnie na zakupy, a że za lodówką uzbierała się pokaźna kolekcja butelek po piwie, wybrałem te zwrotne, do reklamówki i do sklepu.
Stawiam je na ladzie, proszę o podliczenie i wydanie pieniędzy, na co (k)asjerka zaskoczyła mnie słowem, które choć słyszałem dosyć często, to tu się go nie spodziewałem:
(K): Dowód.
Zdębiałem, fakt ledwo 17 na karku, na więcej nie wyglądam, ale po co mi dowód do zwrotu butelek? Wytłuszczam więc swoje racje:
(J): Dowód potrzebny jest przy zakupie alkoholu, nie słyszałem, żebym go potrzebował przy zwrocie.
(K): Skądś musiałeś te butelki wziąć. Dowód poproszę.
Sytuacja coraz bardziej absurdalna, do tego drażni mnie, gdy ktoś, kogo znam, nieważne ile starszy zwraca się do mnie per "ty".
(J): Rodzice dali mi butelki do zwrotu. Może pokazać ich dowód - próbuję jakoś się ratować żartem.
(K): Nie, wystarczy twój - uśmiecha się złośliwie.
Rozglądam się wokoło, w sklepie jestem 3 razy w tygodniu, szukam jakiejś znajomej twarzy, ale nikogo innego z obsługi nie widzę.
Nie miałem siły się z babskiem użerać. Czas, jaki musiałbym poświęcić na wykłócanie się przeznaczyłem na spacer do konkurencji.
Nie, nie składałem skargi, bo nie było to coś, co by mnie regularnie irytowało. Chwilowa niedogodność. A tej pani więcej tam nie widziałem.
Rodzice wysłali mnie na zakupy, a że za lodówką uzbierała się pokaźna kolekcja butelek po piwie, wybrałem te zwrotne, do reklamówki i do sklepu.
Stawiam je na ladzie, proszę o podliczenie i wydanie pieniędzy, na co (k)asjerka zaskoczyła mnie słowem, które choć słyszałem dosyć często, to tu się go nie spodziewałem:
(K): Dowód.
Zdębiałem, fakt ledwo 17 na karku, na więcej nie wyglądam, ale po co mi dowód do zwrotu butelek? Wytłuszczam więc swoje racje:
(J): Dowód potrzebny jest przy zakupie alkoholu, nie słyszałem, żebym go potrzebował przy zwrocie.
(K): Skądś musiałeś te butelki wziąć. Dowód poproszę.
Sytuacja coraz bardziej absurdalna, do tego drażni mnie, gdy ktoś, kogo znam, nieważne ile starszy zwraca się do mnie per "ty".
(J): Rodzice dali mi butelki do zwrotu. Może pokazać ich dowód - próbuję jakoś się ratować żartem.
(K): Nie, wystarczy twój - uśmiecha się złośliwie.
Rozglądam się wokoło, w sklepie jestem 3 razy w tygodniu, szukam jakiejś znajomej twarzy, ale nikogo innego z obsługi nie widzę.
Nie miałem siły się z babskiem użerać. Czas, jaki musiałbym poświęcić na wykłócanie się przeznaczyłem na spacer do konkurencji.
Nie, nie składałem skargi, bo nie było to coś, co by mnie regularnie irytowało. Chwilowa niedogodność. A tej pani więcej tam nie widziałem.
Spożywczak
Ocena:
516
(642)
Komentarze