Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#47400

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
O Strażniku Teksasu będzie.

No może nie dosłownie, ale jednak coś w tym jest. Oceńcie sami:

Mieszkam wraz z moim kuzynem na osiedlu połozonym na terenie parku krajobrazowego, więc okolica naprawdę ładna. Na osiedlu przeważają ludzie w wieku emerytalnym i późnoemerytalnym. Wiadomo- tacy ludzie nie mają już wiele do roboty (może gdzieś indziej jest inaczej, nie neguję tego) a ich życie mija między kościołem a obgadywaniem bliźnich.

Mam koty. Kuzyn ma psa. Zwierzęta żyją sobie w zgodzie w jednym mieszkaniu z tym, że wiadomo- psa trzeba wyprowadzać i to 3-4 razy dziennie, w tym raz na dłuższy spacer. I tu się zaczyna historia własciwa.

W sąsiednim bloku mieszka starsza pani. Za każdym razem, gdy kuzyn wyprowadzał psa ona pojawia się jak spod ziemi i robi mu awanturę: że pies siusia na trawnik, że raz obsiusiał boczną ścianę jej bloku ( oj musiała mocno się wychylić z okna), że dlaczego on w ogóle siusia w okolicach trawnika przy jej bloku, skoro niedaleko jest park. I jakim prawem pies robi na ten trawnik kupę? (NB sprzatamy zawsze tego typu pozostałości po naszym pupilu a z psami do parku jest wstęp wzbroniony).

Co ciekawe- pani pojawia się i awanturuje za każdym razem, gdy kuzyn wyprowadza psa i to niezaleznie od pory dnia czy wieczoru. Niezależnie od pogody i temperatury. Za każdym razem kuzyn przed spacerem z psem prosi żebym wyjrzała przez okno i upewniła się, że straznika teksasu nie ma. Patrzę: nie ma. A po chwili już jest! No czai się za blokiem i za krzakami cały dzień, czy jak? ZZa firanki się czai z lornetką?

Jak spacyfikować Strażnika Teksasu?

gdzieś...nie w Arizonie...

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 8 (106)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…