Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#47472

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dzwonię kilka dni temu do mojej mamy. Pogadałyśmy o pierdołkach, co u kogo, jak zdrowie i ogólnie życie. W pewnym momencie temat zszedł na moją teściową, toteż opowiedziałam / wyżaliłam się po raz kolejny matuli jak to wyglądała sprawa z zołzą i przytoczyłam historię o odzyskaniu roweru – tu przerywa mi moja (M)Ama zanosząc się śmiechem:

M: Tak wiem, Zośka (moja teściowa) dzwoniła i poskarżyła się, że ją okradłaś… tylko, dziecko, jedna sprawa nie daje mi spokoju. Musiałaś ją bić?

Tu z mojej strony nastąpił klasyczny facepalm. Pytam o co tym razem chodzi, jakie pobicie?

M (nadal kpiąc): Podobno napadłaś na nią, poszarpałaś, aż sąsiad chciał na policję dzwonić – ponoć dopiero wtedy udało się Ciebie spacyfikować.

Zastanawiam się nad tym, czy teściowa naprawdę sądziła, że moja mama (która swoją drogą zna mnie na wylot) uwierzy w taką wersję?
To jednak nie koniec całego absurdu.

Okazało się, że teściowa nie zadzwoniła wyłącznie się pożalić. Ona chciała ubić interes życia!
Wiedźma zaproponowała, że w ramach zadośćuczynienia moja mama może ‘wykupić mnie z opresji i w związku z tym teściowa nie pójdzie na policję’. Przy okazji odgrażania się stwierdziła, że ona ma świadków(!), ona ma ODDUKCJĘ (chyba miała na myśli obdukcję) i że ona dopiero mi polkę pokaże…

W jaki sposób mama miałaby wkraść się w łaski babska? Mogłaby to uczynić wyłącznie WPŁACAJĄC NA KONTO TEŚCIOWEJ CO MIESIĄC PRZEZ PÓŁ ROKU 150 euro, które wysyłam mojej mamie w ramach pomocy finansowej – także co miesiąc (Żeby była jasność sytuacji – teściowa dostaje taką samą kwotę od swojego syna, a przynajmniej do tej pory tak było… ).

Mocno wpieniona zapytałam Rodzicielkę, czemu nie powiadomiła mnie o tym zaraz po całym zajściu. Matula stwierdziła, że bzdurami się nie przejmuje i chciała nam (mnie i Lubemu) nerwów oszczędzić.
Po ‘żądaniu’ ze strony teściowej po prostu podziękowała za okazaną łaskę, acz poinformowała, że z oferty nie skorzysta.

Po rozmowie z mamą zadzwoniłam do Lubego. Opowiedziałam o zajściu.
Komentarz Męża – mega spokojny:
‘No to, Lapidynka… mamy od dzisiaj 150 euro więcej na własne wydatki’

Śmiać się, płakać, mordować…?

Jedno jest pewne: kontakt z wiedźmą został kategorycznie zerwany. Bez żadnych ulg, dawania kolejnych szans, przyjmowania przeprosin.
Jedyny plus całego (acz ostatecznego) zajścia.

teściowa

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 490 (524)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…