Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#47502

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia o sesji. Zacznę może przydługim, ale ważnym wstępem.

Na uczelni jest wielu profesorów, od u których trudno nie zaliczyć do takich u których trudno zaliczyć ;). Wiadomo, jak wszędzie. U nas jest Pan X - legenda wydziału, zaliczenie jest ciężkie, ale X jest sprawiedliwy. Jest też Pan Y - bardzo sympatyczny, daje trudne zadania na zaliczenie (czyli poza wiedzą z wykładów trzeba dodać coś od siebie, a nie wykuć na pamięć, co studenty lubią robić). Różnica pomiędzy nimi jest taka, że z panem X się nie dyskutuje, za to z panem Y jest bardzo miło.

Egzamin u profesora Y - ktoś zabrał egzamin. Egzamin powtórzony, osoba kradnąca egzamin ukarana przez grupę, która nie była zadowolona, że piszą egzamin ponownie.

Egzamin u profesora X - tu egzamin podzielony jest na 2 części: teoria i zadania. Ciekawym ułatwieniem jest to, że piszą część z zadań można mieć notatki. Kilka ludzi na szybko wymienia się zadaniami. Profesor X zdenerwował się i uznał, że każdy kto pisał w tym czasie ma niezaliczone. Poprawa - pisanie obydwóch części bez materiałów własnych.

Kto był tu bardziej piekielni, studenci czy profesorowie? Brak mi jeszcze słów opisujących głupotę ludzi którzy uważają, że prowadzący nie zauważy ich przekrętu

uczelnia wyższa

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -8 (34)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…