Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#47569

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wszystko zaczęło się jakiś rok temu.

Robiąc zakupy, myślę sobie: "jajko mam, ziemniaki mam, mięsa nie mam", więc śmigam na mięsny. Kupuję co trzeba i wio do domu, żeby się wyrobić, zanim wróci czeladka głodomorów.
Przyszłam do domu i okazuje się, że jajka nie ma. Ale było! A może nie było? Może mąż... dzieci... hm...

Może miesiąc później sytuacja prawie identyczna: "mąka jest, cukier jest, potrzebny tylko proszek do pieczenia".
W domu cukru brak... Ale był... Może jednak pomyliłam go z mąką...

Kilka dni później wydawało mi się, że mam ocet, jeszcze później wyparowała taśma klejąca...
Tarkę do sera znalazłam w przedpokoju... Jak?

Szczerze, zaczęłam się obawiać, że może mam jakieś niedobory magnezu czy innego składnika w organizmie, że nie ogarniam. Albo, że, co gorsza, głupieję.

Mąż mówił, że jestem przewrażliwiona. Że przecież może się zdarzyć, że coś gdzieś się zawieruszy, pomyli, albo położy nie w tym miejscu gdzie trzeba.

W piątek zabrakło mi jajka do biszkopta. No pech wielki. A, że wieczór był dość późny, mąż w delegacji, dzieci w łóżkach, pobiegłam do sąsiadki pożyczyć nieszczęsne.

Sąsiadka, miła osoba, pożyczyła z uśmiechem i odzywa się w te słowa: "to już mi nie oddawaj, ja kiedyś też brałam od ciebie".
No mówię, że głupieję, bo nie pamiętam...
Sąsiadka: "Nie, nie, no nie było cię wtedy w domu."

Dwa lata temu wyjeżdżając na wakacje poprosiłam o podlewanie roślinek...

home sweet home...

Skomentuj (42) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 2068 (2114)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…