Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#47623

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Opowiadana przeze mnie historia działa się jakieś 8 lat temu.

Na wsi u moich dziadków był chłopak mający problemy psychiczne, na potrzeby historii nazwijmy go Mietek. Właściwie nikt specjalnie jakoś nie zwracał na to uwagi, ot czasami biegał po drodze i warczał jak samochód. Innym razem rzucał jakieś zboczone, bądź wulgarne teksty. Wszyscy jakoś przechodzili nad tym do porządku dziennego. Ja także, aż do tamtego dnia.

Fakt częstego odwiedzania dziadków spowodował że poznałam tam chłopaka. Mieszkał w innej wsi i często przyjeżdżał do mnie rowerem bądź skuterem.
I tego dnia także miał przyjechać. Ale zakrapiana myśli sobie po co mam czekać, wyjdę po niego i szybciej się spotkamy. (Ah ta młodzieńcza miłość.) Tak więc spaceruje sobie najpierw przez wieś, a później polną drogą na spotkanie.
W pewnym momencie na rowerze minął mnie Mietek. Nie podejrzewając niczego szłam dalej, w końcu mógł jechać do sklepu czy gdziekolwiek. Problem w tym, że po minięciu mnie Mietek zwolnił i zaczął jechać niedaleko. Punkt kulminacyjny nastąpił na rozwidleniu dróg, gdzie zamiast skręcić w stronę sklepu, wybrał ten sam kierunek co ja. Wystraszyłam się nie powiem, pola same, w około brak żywej duchy. Tak na wszelki wypadek wyciągnęłam telefon z kieszeni. A Mietek jak na życzenie rzucił rower o ziemię i biegnie w moją stronę. Krzyknęłam tylko żeby mnie zostawił i zaczęłam uciekać. Biegnąc próbowałam jeszcze zadzwonić do chłopaka, z nadzieją że jest niedaleko i mi pomoże. Niestety nie odbierał.(Później się okazało że nie słyszał telefonu przez warczenie skutera.)
W każdym razie Mietek mnie dogonił i ciągnąc za koszulkę przewrócił do pobliskiego rowu. Wylądowałam na brzuchu. Cud że miałam pasek wciągnięty w spodnie i dzięki czemu próby Mietka w ich ściągnięciu spełzły na niczym.
Do dziś nie wiem jak to zrobiłam, ale udało mi się go z siebie zrzucić i kilkakrotnie kopnąć między nogi. A czas który zyskałam, pozwolił mi uciec.

Zastanawiacie się pewnie co w tej historii piekielnego? A więc wysłuchajcie zakończenia.

W chwilę po uwolnieniu nadjechał mój chłopak i widząc mnie roztrzęsioną i zapłakaną zapytał co się stało. Gdy mu w skrócie opowiedziałam co i jak, stwierdził że trzeba to załatwić. Mimo moich protestów, zapakował mnie na skuter i wyruszyliśmy w drogę do wsi w poszukiwaniu Mietka. Gdy go dogoniliśmy , mój mu kilka razy ręcznie wytłumaczył, że tak się nie robi.
Przez wieczór i noc jakoś doszłam po wszystkim do siebie, ale rano dobiła mnie moja babcia z pytaniem co się wczoraj działo bo cała wieś huczy że mój chłopak pobił Mietka.
Tak, cała wieś zgodnym chórem ogłosiła, że pobiliśmy bez powodu biednego, chorego psychicznie Mietka

wieś

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 292 (406)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…