Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#47994

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia konduktorska, ponownie.
Nie przeżyłem jej osobiście, opowiedział mi ją jeden ze starszych konduktorów. Zarzekał się, że to nie żadne "urban legend", tylko sytuacja prawdziwa, która zdarzyła mu się jakiś czas temu, a ja jestem skłonny mu wierzyć. ;)

Otóż musicie wiedzieć, że pasażerowie bywają upierdliwi. "Niemożliwe!", zapewne zakrzyknęliście właśnie. :P A jednak. Łamią wszelkie możliwe regulaminy, bywają niemili, często zwyczajnie głupi. Ale jest też inna kategoria. A właściwie, należałoby napisać Kategoria, poprzedzając to słowo ukłonem do ziemi. Pasażerowie Jaśniepaństwo. Typ, który z bliżej niewyjaśnionych przyczyn zniżył swe arystokratyczne stopy, bardziej nawykłe do stąpania po perskich dywanach, do kontaktu z plebejską podłogą wagonu.

Konduktorzy są różni, podobnie jak różne bywają panie w mięsnym... Ja wychodziłem z założenia, że jestem jednak pracownikiem, klient nasz pan, jeśli ktoś o coś poprosi, to pomogę jak tylko będę umiał. Z ciężkim bagażem, trudną przesiadką, migającą lampką nad leżanką... No ale właśnie. Trzeba by poprosić o pomoc.

Pasażerowie Jaśniepaństwo nie proszą. Oni żądają. Z pretensją w głosie, że "służba" (w domyśle konduktor) nie odgaduje w lot ich myśli i w ogóle muszą werbalizować swe pragnienia. I właśnie panią z tej kategorii napotkał pewnego dnia na swej drodze mój znajomy konduktor.

Zaczęło się standardowo. Pretensje, że musi okazać bilet, groźby, po prośbie o okazanie dokumentów uprawniających do zniżki, i wykrzyczany na pół dworca w Katowicach rozkaz "wniesienia jej bagaży i wskazania przedziału!". Cóż, konduktor mój, człek spokojny z natury, rozkaz spełnił, przeklinając od razu w myślach następne kilkanaście godzin, które przyjdzie mu spędzić w towarzystwie Jej Miłości.

Okazja do zemsty nadeszła niebawem. Pani przyszła z pretensją, że w łazience nie da się umyć rąk, bo nie ma kurków. Cóż, no nie ma, ponieważ zawsze na dole, pod umywalką, jest zwykły pedał, który naciskany nogą umożliwia nam korzystanie z takiego dobrodziejstwa cywilizacji, jak woda z kranu. Tak się złożyło, że do owego konduktora wpadł w odwiedziny kolega z sąsiedniego wagonu. Musicie również wiedzieć, że przedział konduktorski jest pierwszym przedziałem od wejścia i jako taki sąsiaduje przez ścianę z łazienką. Cóż więc zrobił mój konduktor?

Ano zaprowadził Panią do łazienki, tłumacząc jej dobrotliwie, że tu standardy od jakiegoś czasu takie panują, że "służba" wodę za swego "pana" odkręca. Mówiąc to niepostrzeżenie depnął w pedałek, jednocześnie stukając w ściankę działową i podniesionym głosem anonsując: "Krzysiu, puść wodę, proszę!".

Woda posłusznie poleciała, pani zadowolona rączki umyła, a kiedy po kolejnych 2 godzinach wyczekiwania i nasłuchiwania, w przedziale konduktorskim dało się przez ścianę słyszeć władcze "Panie Krzysztofie, woda!", rozpoczęło się ponoć najweselsze 20 minut w życiu mego znajomego konduktora...

PKP

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1123 (1193)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…