Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#48048

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Na fali obywatelskiego oburzenia dotyczącego śmierci małej dziewczynki, w moim domu też toczyły się różne dyskusje. Moim rodzicom przypomniało się i opowiedzieli mi jak próbowali wezwać pogotowie do mnie. Byłam już wtedy dorosła, ale mój stan wprowadził ich w stan lekkiej paniki. Miałam zapalenie oskrzeli, w nocy dostałam 40 stopni gorączki, zaczynałam się dusić, urywał mi się film.

Chociaż dzięki ratownikom i lekarzom z Piekielnych jestem nieco mądrzejsza o to, jak działają dyspozytornie, jak wygląda praca karetki i zdaję sobie sprawę, jaka to robota niewdzięczna i trudna, to kiedy coś takiego przydarza się tobie, tracisz obiektywizm. Moja historia jest w zasadzie odpowiedzią na zadawane w mediach pytanie „co należy mówić, żeby wysłali co ciebie pomoc?”

Moja mama najpierw zadzwoniła na pogotowie, gdzie pani dyspozytorka wykazała zrozumienie i karetkę owszem, mogłaby wysłać, ale koło 4 rano. Była północ. Mama również wykazała zrozumienie i podziękowała, bo w końcu mieliśmy też umowę z prywatną firmą medyczną, która oferowała nocną pomoc.
I tu zaczęła się niezła maniana.

W wypadku tej firmy dzwoni się do centrali w Warszawie i oni wysyłają karetkę z bazy w odpowiednim mieście. Dyspozytor po wysłuchaniu litanii, że się duszę, gorączkuję i są momenty, kiedy nie ma ze mną kontaktu, w nieprzyjemnym tonie stwierdził, że rodzice mają mnie zawieźć na pomoc wieczorową. Dzięki za radę, nie po to płacimy ich firmie, żeby odsyłali nas do publicznej jednostki. Mama próbowała tę karetkę wyprosić, ale facet się zaparł i udało mu się ją spławić. Dzwoniła tam jeszcze dwa razy, za każdym razem słysząc, że ma mu gitary nie zawracać, tylko wieźć na pomoc, albo zbijać mi gorączkę w domu. Na prośbę o podanie swojego imienia i nazwiska, obrażony stwierdził, że to dane tajne.

Wtedy do akcji wkroczył mój tata. Mój tata ma taką specyficzną, nieuchwytną cechę... Na każdej granicy go zatrzymują, bo wygląda podejrzanie, każdy patrol policji spoziera na niego spode łba, a kiedy odbiera telefon od telemarketerów, to sami przepraszają i odkładają słuchawki.

Tata zapytał czy rozmowa się nagrywa. Kiedy otrzymał potwierdzenie powiedział:

- Do Warszawy mam trzy godziny. Za trzy godziny cię znajdę i wiedz, że cię za***ię. Módl się, żebyś do tego czasu skończył zmianę.

Karetka przyjechała po 15 minutach.

Wiem, że nie powinien, wiem, że to groźby karalne, ale wiem też, że największą paranoją jest to, że lekarz, który do mnie przyjechał, stwierdził, że nie wie o co dyspozytorowi chodziło, bo oni całą noc nie mieli żadnego wyjazdu i bez problemu mogliby u mnie być już godzinę wcześniej.

służba_zdrowia

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1057 (1101)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…