Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#48257

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Przypomniała mi się sytuacja jeszcze z liceum. Nie wiem, kto był bardziej piekielny, wychowawczyni, czy my, koniec końców stanęło na naszym.
Po ukończeniu gimnazjum przyszedł czas wyboru szkoły średniej. W moim mieście był ogólniak o dobrej renomie, blisko domu, ale niestety z informatora wynikało, że nie ma odpowiedniej dla mnie klasy. Dotychczas uczyłam się tylko niemieckiego, po angielsku ani w ząb. Tymczasem klasa biologiczna miała mieć angielski rozszerzony i niemiecki od podstaw.
Ze starej klasy gimnazjalnej była nas grupka o takich samych preferencjach: rozszerzona biologia i niemiecki, któreś z nas poszło mimo wszystko na drzwi otwarte i dowiedziało się, że języki będą prowadzone oddzielnie, w grupach mieszanych, tak, że nie trzeba się tym przejmować.
Problem z głowy, na drugich drzwiach otwartych jeszcze upewniliśmy się, czy na pewno tak będzie - potwierdzili.
Ok, dokumenty złożone, klasy zawiązane, przychodzi pierwszy września. Wychowawczyni (germanistka) nagle stwierdziła, ze ponieważ jest nas w klasie tylko 5 niemieckojęzycznych nie ma sensu robić dla nas grupy i stawiać na głowie planu zajęć klasy niemieckiej, więc zobaczymy jak to będzie z angielskim, prawdopodobnie dostaniemy na początek taryfę ulgową i będziemy musieli nadrobić, a niemiecki powtórzymy od podstaw, bo ona wie, jaki poziom językowy jest w gimnazjach.
Szlag nas trafił, ale pożyjemy zobaczymy, bo nikt nie umiał nam powiedzieć niczego konkretnego. Akurat na drugi dzień miał być niemiecki o 7:10. Wstać na tą godzinę i uczyć się przedstawiać - dla osoby, która z językiem ma kontakt od 9 lat średnia atrakcja. Siedzieliśmy z musu na tej lekcji, rejestrując co dziesiąte słowo.
W zamyśleniu nie zauważyłam, że nauczycielka zadała mi pytanie (dobrze widziała, ze nie uważam).
Grzecznie poprosiłam o powtórzenie (oczywiście po niemiecku). Lekko ją to zbiło z tropu, ale zaczęła mi wymawiać, że myślę o niebieskich migdałach, że powinnam była dobrze wiedzieć, o co pyta itd.
I tutaj zaczął się mój wywód, z największym krasomówstwem na jakie było mnie stać, czasami przeszłymi, trybem przypuszczającym, że prawdopodobnie potrafiła bym odpowiedzieć na pytanie, gdybym uważnie słuchała, ale nie uważałam ponieważ... Chwilę mówiłam w tym stylu.
Germanistka oczy jak złotówki, dała mi spokój, zabrała się za moją koleżankę. Aśka niegłupia, połapała się w czym rzecz, również dała mały popis elokwencji.
Na tych zajęciach już nie padło ani słowo pod naszym adresem, ale na następnych dostaliśmy testy kwalifikujące do grupy niemieckiej.
I nagle dało się ustawić inaczej plan, nie było już mowy o złym poziomie gimnazjum... Wystarczyło dać do zrozumienia, że tak będą wyglądały wszystkie lekcje.

szkoła

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 306 (416)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…