Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#48353

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zastanawiam się co (kto?) w mojej historii jest piekielne, ale coś na pewno jest...

Udzielam korepetycji z języka polskiego maturzystom. Z reguły pomoc ogranicza się do stworzenia bibliografii, konspektu prezentacji, czasem przypomnienie lektury lub epoki.

Ostatnio trafił do mnie chłopak, którego nazwanie "wyzwaniem pedagogicznym", byłoby eufemizmem. Jest bardzo sympatyczny, widać, że autentycznie przychodzi po pomoc, ale ja po godzinie z nim jestem kompletnie wypompowana.
Chłopak uczy się w liceum, należącym do zespołu szkół wszelakich, plasującym się daleko w rankingach. Nauczyciele podobno robią co mogą, żeby wydusić z nich jakąś wiedzę, ale z pustego to i Salomon...

Chłopak nie ma bladego pojęcia o... w zasadzie o niczym. Na pierwszym spotkaniu stwierdził, że kuma tylko i wyłącznie antyk i dlatego temat jego prezentacji dotyczy właśnie tego. Zaczęłam go pytać o podstawowe pojęcia, które omawia się w liceum - dramat, mitologia, ramy czasowe, Iliada - no sami wiecie. Nie potrafił odpowiedzieć na żadne pytanie. Toposy? Sofokles? Pytanie o motyw exegi monumentum, postanowiłam sobie odpuścić. Dzisiaj przyszedł z prośbą o omówienie Biblii. Z wiedzą wyniesioną z poprzednich spotkań, zaczęłam od podstaw – w jakich ramach czasowych umiejscowiłby Biblię, na jakie części się dzieli. Niestety, „antyk kuma”, ale tego już nie. Chłopak nie potrafi opowiedzieć życia Jezusa w telegraficznym skrócie, bo zatrzymuje się na momencie „no i trzej królowie przyszli do... do... Betlejem?”. Nie potrafi czytać ze zrozumieniem. Ba, sam powiedział, że bardzo często oblewa prace klasowe, bo nie rozumie poleceń. Ja nie wiem jak do niego mówić, bo zwyczajnie czasem nie da się, nie używać niektórych pojęć.

Wiem, jego niewiedza nie jest piekielna (chociaż może w pewnym sensie jest?). Piekielne jest to, że chłopak jest przepychany z klasy do klasy, dlatego, że od gimnazjum jest najgrzeczniejszy w klasie i na tle dresiarstwa ma chociaż chęci. Piekielne jest to, że rodzice, zamiast wysłać go do zawodówki, posłali go do liceum. Mimo moich i jego chęci, wątpię, że zda maturę. Zostanie z ukończonym liceum (bo jestem pewna, że go wypchną), ale bez matury. Nie będzie miał nic. Przerażające jest, że szkoła taka jak jego masowo produkuje ludzi, którzy nie mają elementarnej wiedzy.

Nie twierdzę, że każdy musi być wybitnym polonistą, matematykiem czy historykiem, ale na Boga, są jakieś granice.

Skomentuj (55) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 700 (842)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…