Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#48415

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ostatnio znajoma z uczelni (Niemka), podczas luźnej rozmowy na temat obecnej w Niemczech wielokulturowości, emigracji, ogólne ‘zlotu’ obcokrajowców, ze smutną miną – zaznaczając bardzo, bardzo dobitnie, że nie jest rasistką, czy nacjonalistką – stwierdziła, że niebawem jej ojczyzna zamieni się w kolejny arabski kraj.
Chcąc nie chcąc, musiałam się z nią zgodzić.
W tym momencie przypomniała mi się historia, która wydarzyła się w zeszłym roku, gdzieś na przełomie lipca i sierpnia. Przypadał wówczas czas Ramadanu.

Mieszkałam wówczas w zupełnie innej dzielnicy miasta. Roiło się tam od obcokrajowców, ze szczególnym naciskiem na ludzi pochodzenia arabskiego. Miałam również psa (10-letni owczarek niemiecki, którego z przykrych powodów musieliśmy niestety uśpić) – to istotna informacja dla historii.
Pies choć sporych gabarytów był spokojny jak baranek, przyjazny, garnący się do ludzi.

Pewnego dnia, w wyżej opisanym czasie, wyszłam z Ramzesem na spacer do parku z wydzieloną częścią dla ‘psiarzy’, gdzie zwierzaki mogły sobie na luzie pobiegać. Rzucałam właśnie aport psu, kiedy zza zakrętu dróżki wyłonił się pewien gorliwy (M)uzułmanin, dodatkowo ubrany odświętnie w swoją dżellabę. Pojęcia nie mam, co on właściwie tam robił ani czego szukał (umiejscowienia meczetów nie znam, ale wątpię, by jakiś był w okolicy, toteż bliska jestem wiary w to, że gościu się po prostu zgubił).
Pech chciał, że aport leciał w kierunku jegomościa. Pies chwycił rzucony kij, zadowolony pobiegł z nim do mnie i generalnie w poważaniu miał przerażonego jego widokiem mężczyznę.

W tym momencie słyszę spanikowany krzyk jegomościa:
(M): Twój pies mnie dotknął!

Ja zdziwiona, bo dałabym sobie rękę uciąć, że nie miało to miejsca, pytam w czym problem.
Nie dowiedziałam się, wszak gościu wydzierał się na przemian łamanym niemieckim i własnym językiem, że pies to brudne zwierzę i że ON GO DOTKNĄŁ.
Facet poważnie wkurzony, podchodzi do mnie, nadal się drąc i odgrażając, że on zadzwoni na policję.
W dalszym ciągu oszołomiona zastanawiam się o co mu chodzi. W tym momencie stojący obok mnie, zapięty już na szczęście na smyczy pies zaczyna powarkiwać na tak agresywne zachowanie nieznajomego.
Ludzie zaczęli przyglądać się sytuacji. Facet odsunął się (na szczęście, bo pies silny) na bezpieczną odległość. Na kolejne odgrażanie tym, że zadzwoni na policję, stwierdziłam, że proszę bardzo. Niemcy to kraj świecki, nie rządzą tu prawa Koranu, a mój pies ma prawo, może nawet większe niż on sam, tu przebywać.
Przyznam szczerze, że bałam się jego reakcji na mój monolog. Szczęśliwie trafiły chyba do niego moje argumenty, bo jedynie splunął soczyście w moim kierunku i szemrając coś pod nosem poszedł tam, skąd przyszedł.

Byłam przerażona samym zajściem.
Dziś jestem przerażona tym, że Niemcy w obawie o posądzenie ich o nazizm/rasizm/nacjonalizm boją się sprzeciwić między innymi takim zachowaniom, jakie spotkało mnie ze strony ‘dobrego Muzułmanina’.

I jak się tu nie uprzedzić?

zagranica

Skomentuj (84) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 459 (535)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…