Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#48621

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Byłam dzisiaj na comiesięcznej wizycie u psychiatry. Nie tylko po receptę, również po to, żeby skontrolować mój stan, który w ostatnim czasie nieco się pogorszył.

Wizyta na godzinę 17:45. Wchodzę do przychodni, a tam - masa ludzi, opóźnienie, dość spore. No trudno, życie, zdarza się. Mija pół godziny, godzina, wreszcie po 19 udaje mi się wejść do gabinetu. Czekając na wizytę dowiedziałam się, że większość jest tam po recepty/błędnie wypełniony druczek etc. No ok, nie mnie oceniać.

Wchodzę do gabinetu, zdążyłam tylko powiedzieć, że nie jest najlepiej, że nasiliły się objawy, lekarz pokiwał głową, zapytał kilka razy, czy bardzo dużo ludzi jeszcze czeka na niego w kolejce, a potem wypisał mi szybko receptę. Na moje pytanie, czy odbędziemy rozmowę, jak zwykle, powiedział, że nie ma czasu, bo ma innych pacjentów. W gabinecie byłam 5 minut. Ludzie przede mną - do dwudziestu. Nie zdążyłam nic powiedzieć o skutkach nowych leków, o samopoczuciu, o niczym. Podziękowałam i wyszłam.

I żeby nikt mi nie zarzucał, że jestem jakąś księżniczką i marudzę, bo nie mogłam sobie porozmawiać z lekarzem - naprawdę, nie chodzę tam dla przyjemności. To dla mnie trochę jak deska ratunku, a że dość gwałtownie mój organizm reaguje na nowe leki (które, notabene, mam zmieniane prawie co miesiąc...), to wydaje mi się to być czymś ważnym.

psychiatra

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 615 (773)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…