Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#48771

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Piątym wieszczem się stałem. I w dodatku ulubionym, choć przyszywanym, wujkiem.

Jakiś czas temu zebrałem czeredę (w ilości sztuk 3) sąsiedzkiej młodzieży i wybraliśmy się na nieodległy stok aby skorzystać z pogody i pojeździć na nartach. Młodzież miała pod moim okiem doskonalić raczej niewielkie umiejętności.

Jazda układała się wyśmienicie, pogoda dopisywała, humory także. Stok nieduży, płaski, idealny do nauki. Pokazywałem co i jak, wymyślałem ćwiczenia, chłopcy ćwiczyli sumiennie i widać było, że sprawia im to dużą frajdę.

Niestety jak zawsze, znajdzie się ktoś, komu taka idylla mocno przeszkadza. Ktoś, w postaci jegomościa w moim wieku kilka razy przejechał dość szybko i dość blisko uczącej się grupki i widać było że niezbyt jest zadowolony „zawalidrogami”. W pewnym momencie chyba nie wytrzymał, bo kiedy mijał nas przy następnym zjeździe zatrzymał się i podniesionym głosem dał do zrozumienia, że jak chcemy się uczyć to on zaprasza na oślą łączkę. Może wtedy nie będziemy przeszkadzać ludziom którzy UMIEJĄ jeździć. Poza tym dowiedziałem się, że małolaty mają zupełnie niedobrany sprzęt który zagraża ich bezpieczeństwu, a dodatkowo zostało to skwitowane komentarzem rzuconym półgębkiem: „...no ale jak ludzi nie stać na porządny sprzęt...”. I pojechał.

Przysłowiowa kopara mi opadła, ale pół metra śniegu stłumiło odgłos uderzenia. Rodzice chłopaków na sprzęt nie szczędzili, wszystko renomowanych marek, specjalnie dobierane do wieku i umiejętności przez fachowców. Wierzcie mi, na dolnych półkach to nie leżało. Dodatkowo, siłowy styl jazdy malkontenta ewidentnie wskazywał, że jest naturszczykiem i na każdym ostrzejszym stoku kończyłby zjazd na czterech literach.

Chłopcy spojrzeli na mnie z konsternacją, ale szybko ich uspokoiłem:
- Się nie przejmujcie, jeździcie lepiej od niego i zobaczycie, jeszcze będzie okazja się odegrać.

Jako się rzekło, okazja się zdarzyła.
Jegomość przeszarżował (swoją drogą do dziś nie wiem jak można przeszarżować na tak łagodnym stoku) i zaliczył pięknego orła z wypięciem nart w pakiecie. Zatrzymaliśmy się obok, żeby zobaczyć czy nic się nie stało. Nic się nie stało. Zaciskał, co prawda zęby ale chyba ze złości i wstydu niż z bólu. Najmłodszy i najbardziej wygadany z naszej grupy Krzysiek, podjechał po narty nieszczęśnika. Dogonił je i zatargał z powrotem ale widziałem że podczas krótkiej drogi ogląda je ciekawie. Przyszedł, wręczył leżącemu jego niesforne, uciekinierki i zasugerował.
- Jak pan chce, to wujek (to o mnie) niedużo bierze za lekcje jazdy. Może pana poduczy.
Ale zaraz się poprawił.
- Ale nie sorki, sprzęt tani, z Decathlonu to pewnie pana już na lekcje nie stać.
I pojechał, a my za nim usiłując nie wybuchnąć śmiechem.

Na dole chłopaki popatrzyli na mnie podejrzliwie.
- Wujek, ale skąd wiedziałeś?
Normalnie wybryk natury. Przewiduje przyszłość.

...

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 650 (762)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…