Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#48979

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Będzie o tym, jak sama wpakowałam się na minę.

Jakiś czas temu rozmawiałam z jedną znajomą. Stwierdziła, że od czasu pojawienia się na świecie jej córki, nie ma zbyt wielu możliwości dbania o kontakty towarzyskie i generalnie chętnie wyrwałaby się na kilka godzin "na miasto", by odpocząć od pieluch i tym podobnych ściśle dotyczących dziecka.
Pomyślałam, że to świetna okazja, by się spotkać. Idąc tym tropem, wpadłam na pomysł zorganizowania małego spotkania w babskim gronie – ja + kilka znajomych dziewczyn.
Krótko przed Wielkanocą obdzwoniłam znajome i nakreśliłam im teoretyczny plan działania.
Znajome podłapały temat, spotkanie przyklepane, jest fajnie.

Żeby nie przedłużać, dodam tylko, że łącznie było nas 5 dziewczyn, z czego jedna ciężarna, trzy młode mamy i ja. Choć pomysł wypadu "na miasto" wyszedł ode mnie, tak przyszła i obecne mamy jednogłośnie stwierdziły, że tematu dzieci na planowanym spotkaniu nie ma – chcą odpocząć. Nie powiem, ucieszyło mnie to bardzo, bo o kupkach, rozmiarach pieluch i dietach maluchów mam nikłe pojęcie, także "zakaz", który wyszedł od dziewczyn był dla mnie miłym zaskoczeniem.

We wtorek przed świętami spotkałyśmy się w centrum miasta, w celu pobiegania po sklepach w pobliskich centrach handlowych. W planie było również ciacho i obowiązkowa kawa po udanych zakupach.

Początek spotkania, przywitanie się, oblecenie tematów jak tam u każdej z nas, że dawno się nie widziałyśmy i takie tam pierdoły – wiecie co mam na myśli.

Rozpoczęły się zakupy.
W sieciówkach, jak w sieciówkach – moda damska, męska i dziecięca.
Znajome z uporem maniaka parły na tę ostatnią z wymienionych części sklepów.
Stwierdziłam, że ok. – skoro jestem mniejszością w w/w gronie, to nagnę się, pooglądam smoczki, zabawki i beciki, a następnie wszystkie razem udamy się do części damskiej.
Moje niedoczekanie... Przy próbie napomknięcia o tym, że to ICH dzień wolny i w sumie mogłybyśmy się w końcu przetransportować na działy stricte dla nas, zostałam obrzucona spojrzeniami rodem "zobaczyłam właśnie Ufo".
No nic – stwierdziłam, że ja się przejdę do interesującego mnie działu, a jak dziewczyny skończą buszowanie w części dla dzieci, niech dadzą mi znać.

Po pewnym czasie dostaję smsa, że widzimy się na 3 kondygnacji centrum, w kawiarni takiej a takiej. Po 5 minutach zjawiam się na miejscu.

Po obowiązkowym przeglądzie zakupionych zabawek i śpioszków, przyszedł czas na upragnioną kawę.
Mając w sobie jeszcze resztki optymizmu, pomyślałam, że w końcu przyszedł czas na normalne babskie pogaduchy, takie jakie z założenia miały być – czyli bez tematu dzieci w tle.

No i co? Idąc wielkanocnym tropem – jajco.
Temat dzieci – temat rzeka. Nigdy nie jest wyczerpany, nigdy się nie kończy, a że w gronie ciężarna to i spora garść rad dotyczących porodu oraz czasu połogu.
Nie powiem, czułam się jak piąte koło u wozu.
Dopiłam więc kawę i przysłuchiwałam się ciekawostkom z życia maluchów, wspomnieniach porodów i innym tego typu.
Po dłuższej chwili, nieco znudzona, stwierdziłam, że na mnie już czas.

Nie przejmując się specjalnie moim wyborem, dziewczyny szybciutko pożegnały się ze mną i dalej kontynuowały swoje wywody.

Wróciłam do domu zmęczona natłokiem PZM.
Wieczorem zadzwoniła do mnie znajoma, od której wszystko się zaczęło. Stwierdziła, że dawno tak nie odpoczęła od córki i tematu dzieci. Dodała jeszcze, że trzeba takie spotkanie koniecznie powtórzyć.

Z pewnością.

PZM

Skomentuj (57) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 597 (951)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…