Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#49156

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Poproszono mnie o podwózkę "znajomego od znajomego" na lotnisko. Osobę tą nazwiemy Panem X. Był to dobry kawałek drogi, bo 200 km. Jechałem akurat w tamtą stronę, więc poprosiłem jedynie o zwrot kosztów wjazdu na "drop off" (strefy do wysiadania) w oszałamiającej wysokości jednego funta szterlinga.

Po drodze rozmawiamy o tym i owym. W pewnym momencie rozmowa zeszła na scyzoryk, który Pan X wiózł ze sobą. Był to jakiś topowy model szwajcarski, kosztował go 50 funtów. Zdziwiło mnie to, ponieważ facet leciał tylko z bagażem podręcznym. Wyraziłem więc przypuszczenie, że go z nożem nie przepuszczą i mogę scyzoryk przechować do jego powrotu. Na te słowa zareagował świętym oburzeniem, że niby dlaczego i co ja sobie myślę???
Nie będę przekonywał osła, że nie jest krową i dałem sobie spokój z wyjaśnianiem co można wnosić do samolotu, a co nie. Podwiozłem delikwenta tam gdzie chciał i o sprawie zapomniałem.

Do dzisiaj. Właśnie zadzwonił do mnie znajomy z informacją, że Pan X chce koniecznie mój numer telefonu i jeszcze najlepiej adres. Dlaczego? Ponieważ ten scyzoryk mu jednak został odebrany. Ochrona na lotnisku w Wielkiej Brytanii jest uprzejma i zaproponowała mu kupno koperty i znaczków, napisania na niej adresu, a oni zapakują ten scyzoryk i odeślą.

Niestety, aby skorzystać z czegoś takiego należy najpierw zrozumieć ofertę i nie rzucać przy tym na lewo i prawo jedynego znanego słowa angielskiego (f**k), a na te sowa ochrona bez wahania na jego oczach wrzuciła scyzoryk do kosza z materiałami do utylizacji. A Pan X ubzdurał sobie, że to ja zadzwoniłem na lotnisko "z donosem" i wobec tego jestem mu dłużny 50 GBP.

Nie wiem co mam zrobić jak przez przypadek do mnie przyjdzie, walnąć go tylko w mordę czy może coś jeszcze.

Rodacy za granicą

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1265 (1295)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…