Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#49159

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dawno mnie tu nie było. Bo i też niewiele się piekielnego w moim życiu działo. W zasadzie pewnie nie byłoby mnie tu i dzisiaj, ale... no właśnie.

Tak wyszło, że jestem zmuszony poszukiwać pracy. Mniej więcej wiem w jakim zawodzie, co chcę robić, ogólnie nic tylko znaleźć. No i znalazłem. Przedstawiciel handlowy, samochód służbowy, komórka, nic to, że zlecenie, że wynagrodzenie uzależnione od wyników. Wiem, że sobie poradzę, bo ze sprzedażą nie mam problemów.

Już po pierwszej rozmowie zostałem zaproszony na szkolenie. Cały tydzień, grzecznie wstawałem o 6, dojeżdżałem godzinę (Poznań jest obecnie tak rozkopany, że nie ma opcji, trzeba czasem na 2-3 przesiadki jechać nawet krótki odcinek), wszystko pięknie. Oprócz szkolenia produktowego, wymieniałem sobie z panią szkolącą opinie o klientach z dotychczasowych doświadczeń, rozmawialiśmy sobie o tym jak sprzedawać, o różnych nowych, ciekawych patentach na skuteczną sprzedaż i inne takie rzeczy. Padały hasła o Brianie Tracy'm, o innych "wielkich" sprzedaży. Ogólnie miodzio, coraz bardziej mi się podobało, mimo że branża nie ta, w której docelowo chciałbym pracować. No i nadszedł piątek.

Miałem pojechać z jednym z bardziej doświadczonych handlowców "w teren" i zobaczyć jak to w praktyce wygląda. Okazało się, że nawet mnie nie podrzuci do Poznania, bo sam jest z miasta oddalonego o około 60km od stolicy Wielkopolski. No trudno, PKS jeździ, dojadę. Odbyłem kilka spotkań z klientami, miałem swoje spostrzeżenia, na autobus czekałem dobrze ponad godzinę, na tym wszechogarniającym mrozie, jakże typowym dla pięknej polskiej wiosny. Ale nie narzekałem. Do niedzieli.

Niedziela, godzina dokładnie 19:01. Leżę już sobie w łóżku oglądając jakieś seriale, gdy SMS przychodzi. Cytuję:
"Panie Walfordzie! Rezygnuję ze współpracy z panem. Lepiej sprawdzi się pan w dotychczasowej branży. Proszę nie przychodzić na szkolenie."

I teraz mam pytanie, a raczej kilka pytań - Po co była ta cała szopka ze szkoleniem? Po co się przejechałem daleko za Poznań i wykosztowałem na 21 złotych polskich, żeby wrócić? I co najważniejsze - jak niski poziom kultury trzeba mieć, żeby w niedzielę wieczorem wysyłać człowiekowi SMSa o rezygnacji ze współpracy i jak mało trzeba mieć odwagi, żeby nie umieć tego powiedzieć wprost?

Widywałem już zerwania przez SMS, przez FB, ale "zwolnienie" z pracy przez SMS to chyba przesada, nie sądzicie?

Minął już jakiś czas, ale nadal z jednej strony bawi mnie ta sytuacja, a z drugiej cholera mnie bierze, ze względu na fakt w jakim to się odbyło.

A pracy szukam nadal...

praca

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 470 (566)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…