Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#49385

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wspomnienia z poszukiwania mieszkania.

Jakiś czas temu musiałem się wyprowadzić z wynajmowanego mieszkania. Zgodnie z umową miesiąc na poszukiwanie nowego lokum - więc bez spiny, coś fajnego w rozsądnej cenie da radę znaleźć. Ale co się człowiek cudów architektury naogląda to klękajcie narody. Poniżej dwa najlepsze kwiatki (w zasadzie chwasty).

1. Mieszkanie w bloku czteropiętrowym. Balkon, blisko przystanek, sklepy, sąsiedztwo lasu. Cud, miód i orzeszki. No to jadę oglądać. Mieszkanie samo w sobie wyremontowane, meble ładne, żadnego kiczu - serio mi się podobało. Cena przystępna, więc już w myślach sprawdzam czy wszystkie moje graty się na półkach zmieszczą. Ale niestety, tutaj nastąpiło otworzenie trzech bramek: Bramka numer jeden - zonk. Balkon to tak naprawdę krata na równi z drzwiami balkonowymi. Bramka numer dwa - zonk. W mieszkaniu nie ma możliwości podłączenia pralki (a nie jest to żadne stare budownictwo). I następnie gwóźdź programu - bramka numer trzy, czyli kuchnia. Ogólnie ładna, wyposażona, a w jej końcu gustowna zasłonka. Myślę sobie spiżarka jakaś pewnie, wnęka czy coś. Nie, za zasłonką był zonk-potwór. A mianowicie brodzik i prysznic. W kuchni. Badum-ts.

2. Mieszkanie w ścisłym sąsiedztwie centrum, główna ulica, przystanki, sklepy, restauracje, kwiaciarnie, fryzjery - chłopa z babą brak. Dzwonię, umawiam się. Ze starszą Panią, która nie potrafiła zlokalizować klatki w bloku, później mieszkania w klatce. A następnie dobrać odpowiedniego klucza. Cała procedura trwała coś około pół godziny. Ale ok, cena przystępna, metraż spory - obejrzę. A tutaj obraz nędzy i rozpaczy - powyrywane klepki parkietu, poodpadane kafelki, szczątki mebli zawilgocone tak, że półki przypominały ciasto na karpatkę. Z kuchni okno na klatkę schodową (wtf?!). Powyrywane żyrandole, które w towarzystwie resztek tynku migotały do mnie z podłogi rozbitym szkłem. Tapety pozrywane. Ogólny odór wilgoci. Na balkon bałem się wyjść. A oprowadzająca pani była strasznie zawiedziona, że nie ma zielonych firanek, które zawiesiła wcześniej. "O jakby się panu te firaneczki spodobały, no szkoda, szkoda...". Tak. Jakby te cholerne firanki miały zmienić ogólny obraz mieszkania. Chociaż muszę oddać honor - łazienka była po remoncie. I co tu dużo mówić, ładniejszej łazienki w życiu nie widziałem. Nie jestem tylko pewien czy to efekt takiego odpicowania tego pomieszczenia, czy kontrastu z resztą mieszkania. Fakt faktem, gdy otworzyłem drzwi łazienki, uderzył mnie blask niebios, a aniołki zdawały się chórkami śpiewać "gloria".

Koniec końców wylądowałem w przestronnym, wyposażonym mieszkaniu, z balkonem, widokiem na morze z lewej i na góry z prawej. W sąsiedztwie kilku marketów, małego bazarku, pętli autobusowej i przyjaciół.

wtórny rynek mieszkań

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 78 (186)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…