Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#49457

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Chyba muszę zmienić pracę, bo coś często mi ostatnio nerwy puszczają. Kilka sytuacji z ostatniego tygodnia, czyli jak umilić życie kasjerce z monopolowego. Rozmowy odbywają się przez okienko, przy zamkniętych drzwiach.
[J]a
[K]lienci

1.
Tak się niefortunnie stało, że zepsuł się nam terminal do płatności kartą. Przy okienku informuję więc każdego klienta, o braku możliwości zapłacenia kartą, coby się nie nalatać bez sensu, jeśli ktoś ma przy sobie tylko kartę.
Przyszła para, gdzieś tak pod pięćdziesiątkę, pani zamawia zakupy. Podaje mi butelki po piwie na wymianę, ja informuję, że tylko gotówka. Pani kiwa głową. Zabieram butelki, lecę po piwo, nabijam na kasę, wracam do okienka, podaję kwotę do zapłaty. Pani podaje mi kartę...
J - Przykro mi, ale nie zapłaci pani kartą.
K - Jak to?
J - Tak jak już mówiłam, terminal jest zepsuty, przyjmujemy tylko gotówkę.
K - (chwila zastanowienia) To ja chcę oddać te butelki co pani zabrała.
Odwracam się i idę zrobić zwrot. Trzy kroki od okienka słyszę, jak pani zwraca się do swojego towarzysza:
K - Pie*dolona ku*wa, co za sklep!
Robię w tył zwrot i podchodzę do okienka.
J - Skoro jestem pie*doloną ku*wą, to bez paragonu żadnego zwrotu nie przyjmę.
K - Co? Ja żadnego paragonu nie mam, nie noszę takich pierdół! Masz mi przyjąć te butelki!
J - W takim razie butelek nie przyjmę.
Poszłam po te butelki, żeby jej je oddać. W czasie tych kilkunastu sekund pani puściła piękną wiązankę na temat mój, mojej rodziny, reszty pracowników i szefostwa sklepu i pewnie gdybym tak szybko nie przyniosła tych butelek, to by zaczęła obrażać kamienicę i chodnik. Zakończyła świętym zaklęciem, koszmarem wszystkich sprzedawców;) :
K - Więcej tu nie przyjdę!
J - Bardzo się cieszymy, jutro urządzimy z tej okazji imprezę.
Zawinęła butelki i poszła. Co dziwne, towarzysz cały czas milczał.

2.
Przychodzi dwóch gości, jeden "lekko rozmiękczony", drugi trzeźwy. Ten rozmiękczony, śpiewnym głosem:
K - Piiieewoo...
I rzuca we mnie banknotem 10zł, który upada po mojej stronie drzwi.
J - O, coś chyba panu spadło. Ale ja tego podnosić nie będę, schylać się nie mogę. A piwa nie sprzedam, bo jest pan nietrzeźwy.
I się odwracam. Pan bez promili przeprasza za kolegę, karci go, ostatecznie pan rozmiękczony też przeprasza i całe zajście kończy się pozytywnie. Podając klientom piwo, wspominam inną, bardzo podobną sytuację, kiedy facet, po zwróceniu mu uwagi na takie zachowanie, nie uznał za stosowne mnie przeprosić, wolał pokrzyczeć i powyzywać. W ramach wydawania reszty rzuciłam w niego garścią bilonu...

3.
K(już po zakupach) - Masz tu kosz na śmieci?
J - Owszem.
K - Wyrzuć mi to.(podaje mi papierek)
J - (biorę od niego papierek) Wiesz chociaż, jak mam na imię, że mi tak na ty walisz?
K - A spie*dalaj!
J - I nawzajem!
Co też uczynił.

Chyba się starzeję, kiedyś takie akcje w pracy spływały po mnie jak po kaczce, ignorowałam, a teraz się wnerwiam i jakaś taka pyskata się zrobiłam.

sklepy

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 203 (405)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…