Moja mamuśka pracuje w szkole podstawowej - klasy 1-3. W tym roku dostała dziecko z ADHD (chociaż ja bym prędzej powiedziała że dziecko rozpuszczone jak dziadowski bicz a nie chore). Słownictwo dziecko ma wyjątkowe bogate (tylu przekleństw to nawet pijaczki pod monopolowym nie znają), jest obeznane w pewnych tematach (przyniósł do szkoły książkę mamusi o pozycjach seksualnych), uwielbia gry drużynowe (a zwłaszcza tą część z kopaniem, podstawianiem nóg i biciem po twarzy rywala), jeśli temat lekcji go nie zainteresuje to zajmuje się czymś ciekawszym (np. udawaniem psa - wchodzi pod ławki i gryzie inne dzieci).
Po nazwaniu pani dyrektor chyba z 10 minutową wiązanką, dziecko trafiło do pani pedagog. Reakcja? "Jeśli pani zamknie te drzwi, to pójdę z mamusią na policję i oskarżę panią ze mnie pani dotykała! A wtedy pani w żadnej szkole więcej pracy nie znajdzie!"
Dziecko ponoć od kilku lat bierze leki ale w ogóle nie pomagają. Tylko ich naciągają ci lekarze. Na szczęście odkąd mama odkryła, że można za dużo niższe pieniądze zamówić "identyczne" leki przez internet i nawet nie wymagają od niej recepty, udaje jej się trochę pieniędzy zaoszczędzić...
Po nazwaniu pani dyrektor chyba z 10 minutową wiązanką, dziecko trafiło do pani pedagog. Reakcja? "Jeśli pani zamknie te drzwi, to pójdę z mamusią na policję i oskarżę panią ze mnie pani dotykała! A wtedy pani w żadnej szkole więcej pracy nie znajdzie!"
Dziecko ponoć od kilku lat bierze leki ale w ogóle nie pomagają. Tylko ich naciągają ci lekarze. Na szczęście odkąd mama odkryła, że można za dużo niższe pieniądze zamówić "identyczne" leki przez internet i nawet nie wymagają od niej recepty, udaje jej się trochę pieniędzy zaoszczędzić...
Ocena:
634
(730)
Komentarze