Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#50090

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moja mama poszła do lekarza (w prywatnej przychodni) z przeziębieniem, wiadomo, katar, kaszel, gorączka ale nic szczególnie poważnego, niemniej kaszel dość brzydki więc lepiej się zbadać.

Wchodzi do gabinetu, wita się i słyszy panią [D]oktor:
[D]: Zaraz zaraz, pani się zatrzyma tam gdzie pani stoi! Z czym pani przychodzi?
[M]: Z przeziębieniem, mam katar, kaszel, podwyższoną temperaturę...
[D]: AHA! Czyli infekcja! Tam ma pani przy drzwiach krzesełko, proszę sobie tam usiąść i nie podchodzić bliżej, bo mnie pani zarazi na pewno.

Moja mama jest osobą dość potulną, a w dodatku lekko ją zatkało, więc posłusznie usiadła, myśląc, że pani doktor zaraz założy maseczkę i podejdzie ją zbadać.

Nic z tego. Pani nie zbadała mamy w ogóle, wypisała receptę na środek na katar, położyła na biurku, odskoczyła w kąt pokoju i kazała mamie dopiero wtedy wziąć receptę z biurka i "szybciutko iść i nie roznosić już zarazków tutaj".

Po konsultacji z innym lekarzem w tej przychodni, który odważył się podejść do mamy i ją zbadać, okazało się, że mamy "przeziębienie" to początki zapalenia płuc, co pani doktor pewnie też rozpoznałaby od razu, gdyby spróbowała mamę chociaż osłuchać...

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 552 (658)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…