Kilka lat temu zdarzyła mi się bardzo dziwna historia. Do tej pory mam opory przed odbieraniem telefonów, kiedy nie znam numeru (może i słusznie).
Zaczął do mnie dzwonić młody chłopak, twierdząc, ze zna mnie z jakiejś dyskoteki w mieście, w którym nigdy nie miałam okazji gościć. Wyznawał miłość itp. Na twierdzenie, że nie wiem kim on jest, zaczął mi ubliżać, wymyślać od pań lekkich obyczajów i osób mijających się z prawdą. Podobnież na jednej z tych potańcówek dałam mu swój numer telefonu. Zaczęłam się zastanawiać, czy przypadkiem nie mam rozdwojenia jaźni i moje drugie ja nie jeździ po wiejskich dyskotekach i nie podrywa małolatów. Powiedziałam chłopaczkowi, żeby dał mi święty spokój, bo naprawdę go nie znam i niech do mnie nie dzwoni. Ufff, rozłączył się.
Ale przedwczesna była moja radość, bo za chwilę zadzwoniła do mnie... mama chłopaczka i drze się na mnie, że jej syn się chce wieszać itp. Nie powiem, przestraszyłam się. Powiedziałam szanownej pani, że ja mam prawie 30 lat, jestem mężatką i mieszkam w Warszawie, a nie siedemnastolatką z sąsiedniej wioski. Baba nie wierzy, więc dałam jej do telefonu mojego męża. Baba dalej swoje. Nie wytrzymałam i się rozłączyłam. Po kilku kolejnych telefonach, których już nie odebrałam, postanowiłam zmienić numer. Mam szczerą nadzieję, że chłopak nic sobie nie zrobił.
Zaczął do mnie dzwonić młody chłopak, twierdząc, ze zna mnie z jakiejś dyskoteki w mieście, w którym nigdy nie miałam okazji gościć. Wyznawał miłość itp. Na twierdzenie, że nie wiem kim on jest, zaczął mi ubliżać, wymyślać od pań lekkich obyczajów i osób mijających się z prawdą. Podobnież na jednej z tych potańcówek dałam mu swój numer telefonu. Zaczęłam się zastanawiać, czy przypadkiem nie mam rozdwojenia jaźni i moje drugie ja nie jeździ po wiejskich dyskotekach i nie podrywa małolatów. Powiedziałam chłopaczkowi, żeby dał mi święty spokój, bo naprawdę go nie znam i niech do mnie nie dzwoni. Ufff, rozłączył się.
Ale przedwczesna była moja radość, bo za chwilę zadzwoniła do mnie... mama chłopaczka i drze się na mnie, że jej syn się chce wieszać itp. Nie powiem, przestraszyłam się. Powiedziałam szanownej pani, że ja mam prawie 30 lat, jestem mężatką i mieszkam w Warszawie, a nie siedemnastolatką z sąsiedniej wioski. Baba nie wierzy, więc dałam jej do telefonu mojego męża. Baba dalej swoje. Nie wytrzymałam i się rozłączyłam. Po kilku kolejnych telefonach, których już nie odebrałam, postanowiłam zmienić numer. Mam szczerą nadzieję, że chłopak nic sobie nie zrobił.
telefon
Ocena:
489
(663)
Komentarze