Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#50587

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Znowu szpital. Piekielny jakich mało.

Młoda wylądowała z zapaleniem płuc na oddziale dziecięcym. Oki, rozumiem, ze jako rodzic powinnam przy niej spędzać jak najwięcej czasu. Dlatego cały dzień przy niej siedziałam i wieczorem pytam czy mam zostać czy mogę iść do domu. Młoda rezolutna mówi, że mogę iść, ona będzie spać. Tak więc przechodząc koło stanowiska PP (pań pigularz) odmeldowywuję się. Ale nie może być tak pięknie. PP w krzyk, że jak to, że małe dziecko, że to mój OBOWIĄZEK siedzieć całą noc przy dziecku, że co ze mnie za matka itp., itd. W końcu jedna poszła do Młodej na salę, zaczęła jej wciskać, że jak to mamusia może sobie iść, że zostaniesz sama w szpitalu itd. Młoda jak to dziecko wzięła wszystko do siebie i zmieniła zdanie. Koniec końców zostałam. Dlaczego to piekielne? Otóż:

1. Pobyt rodzica na oddziale jest dobrowolny.
2. W szpitalu tym pobierana jest opłata za pobyt rodzica w nocy.
3. Mieszkam dokładnie za bramą szpitala. Mam dosłownie 20 m do oddziału, na którym leży dziecko i w każdej chwili mogę przyjść (jestem pod telefonem).

Tak więc muszę płacić za to, że mam prawo być w nocy przy dziecku, ponadto technika PP umieszczania rodziców na oddziale jest im bardzo na rękę: nie muszą zajmować się dzieciakami. W każdej chwili jest czas na kawę i ploty.

Może nie jest tak w każdym szpitalu, ale ten tutaj to porażka.

Wisienka na torcie:
salowa sprząta wszystkie sale i korytarze, za każdym razem omijając świetlicę gdzie dzieci przebywają znaczną część dnia bawiąc się i jedząc. Tak więc kumulują się tam okruszki, zarazki i bakterie, bo pani się po prostu nie chce/nie może.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 574 (664)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…