Koleżanka szuka pracy.
Wcześniej ucząc się dorabiała sobie jako modelka, fotomodelka, hostessa, więc szukała podobnej pracy. Do tematu podchodzi poważnie, jest zarejestrowana w kilku agencjach, ma niezłe portfolio i spore doświadczenie jak na swój wiek.
Ponieważ każdy grosz się liczy, nie wybrzydzała, zawsze brała każdą ofertę, czy była to "promocja majonezu w Tesco" czy pokaz kosmetyków czy ubrań.
Szuka również pracy na własną rękę, głownie w necie, ale
ogłoszenia na różnych portalach ogłoszeniowych typu "zatrudnię modelkę" to w 99% praca "dla dorosłych", którą oczywiście nie jest zainteresowana.
Ogłoszenie na drzewku: jest praca: stawka możliwa, telefon kontrolnie wykonany, pojechała z koleżanką. Kilometrów sporo, cały dzień "w plecy".
Na miejscu okazuje się:
- praca bez żadnej umowy (jak się pani sprawdzi to podpiszemy umowę)
- stawka godzinowa podana w ogłoszeniu i przez telefon jest maksymalną jaką on płaci, ale akurat to zlecenie jest płatne 1/3 stawki z ogłoszenia
- facet ogląda portfolio i oburzony zauważa "tutaj nie ma zdjęć w bieliźnie!!" (jeszcze czego)
- właściwie to on by miał pracę dla takiej fajnej dziewczyny, a i koleżankę też chętnie zatrudni, bo on ma kolegę, kolega dobrze płaci i tam to spokojnie 100-200 wyciągną na godzinę...
Trudno było baranowi napisać, że poszukuje "agentek do agencji towarzyskiej"? Ludziom głowę zawraca i jeszcze na koszty naciąga... Ciekawe, czy w ogóle miał jakieś oferty pracy, czy szukał naiwnych dziewczyn w ten sposób...
Wcześniej ucząc się dorabiała sobie jako modelka, fotomodelka, hostessa, więc szukała podobnej pracy. Do tematu podchodzi poważnie, jest zarejestrowana w kilku agencjach, ma niezłe portfolio i spore doświadczenie jak na swój wiek.
Ponieważ każdy grosz się liczy, nie wybrzydzała, zawsze brała każdą ofertę, czy była to "promocja majonezu w Tesco" czy pokaz kosmetyków czy ubrań.
Szuka również pracy na własną rękę, głownie w necie, ale
ogłoszenia na różnych portalach ogłoszeniowych typu "zatrudnię modelkę" to w 99% praca "dla dorosłych", którą oczywiście nie jest zainteresowana.
Ogłoszenie na drzewku: jest praca: stawka możliwa, telefon kontrolnie wykonany, pojechała z koleżanką. Kilometrów sporo, cały dzień "w plecy".
Na miejscu okazuje się:
- praca bez żadnej umowy (jak się pani sprawdzi to podpiszemy umowę)
- stawka godzinowa podana w ogłoszeniu i przez telefon jest maksymalną jaką on płaci, ale akurat to zlecenie jest płatne 1/3 stawki z ogłoszenia
- facet ogląda portfolio i oburzony zauważa "tutaj nie ma zdjęć w bieliźnie!!" (jeszcze czego)
- właściwie to on by miał pracę dla takiej fajnej dziewczyny, a i koleżankę też chętnie zatrudni, bo on ma kolegę, kolega dobrze płaci i tam to spokojnie 100-200 wyciągną na godzinę...
Trudno było baranowi napisać, że poszukuje "agentek do agencji towarzyskiej"? Ludziom głowę zawraca i jeszcze na koszty naciąga... Ciekawe, czy w ogóle miał jakieś oferty pracy, czy szukał naiwnych dziewczyn w ten sposób...
w poszukiwaniu pracy stolicy
Ocena:
416
(508)
Komentarze