Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#50622

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sąsiadka z parteru, dotychczas zupełnie bezproblemowa, sympatyczna pani z mężem i trójką dzieci.
Pod oknem sąsiadki usytuowane są stojaki na rowery.

Lubię mój rower, bardzo, zwłaszcza po przebojach z odzyskaniem go od teściowej, toteż zwykle po zakończonej jeździe chowam go od razu do piwnicy – ot, taka paranoja, wolałabym, żeby nie został mi skradziony – w ciągu dnia jednak, kiedy wiem, że będę z roweru jeszcze korzystać, przypinam go do stojaka przed klatką. Tak było w każdym razie do tej pory.

Kilka dni temu, przed południem wybrałam się na zakupy, jednoślad wyciągnięty i długa.
Wracam, patrzę, wszystkie stojaki zajęte.
Ok., myślę sobie. Stojaków całe 5 na 15 mieszkań, sezon rowerowy rozpoczął się dawno – trudno, tego dnia mam pecha. Jedyne, co zwróciło moją uwagę, to fakt, że do trzech z pięciu stojaków przypięte były rowerki dziecięce. Nic to, taszczę wobec tego moje jeździdło do piwnicy.

Przez kilka dni sytuacja się powtarzała, toteż doszłam do wniosku, że rowerki w ogóle w użytku nie były. W gruncie rzeczy nie musiały, a prawo do korzystania ze stojaków ma każdy.

Wczoraj.
Wyciągam rower, jadę załatwić co mam załatwić, a po powrocie oczom nie wierzę: stojak wolny, ten najbardziej wysunięty w kierunku chodnika. Jeden. Jakby na mnie czekał, dosłownie. Do innych poprzypinane rowery, ale duże, więc o rowerach dzieci sąsiadki nie może być mowy.
Zadowolona biorę się za przypinanie mojego jednośladu.

Z kuchennego okna na parterze wychyla się w ten czas sąsiadka.
Puka palcami o parapet i przygląda mi się jakoś tak... mało sympatycznie. Nie reaguję.
Po chwili ssąsiadka odzywa się tymi słowy:

– To miejsce jest zajęte.
Ja nieco skonsternowana tokiem takiego rozumowania stwierdzam:
– To miejsce nie jest zajęte, nie jest przypięty żaden rower.
– Ale to miejsce jest zarezerwowane.

Sytuacja wydała mi się już całkiem absurdalna. Zapytałam zatem panią, gdzie wobec tego można zarezerwować sobie stojak rowerowy? Gdzie zadzwonić? Do kogo się zgłosić? Sąsiadka stwierdziła tylko:

- Stojaki są pod moim oknem, wobec tego mam większe prawo z nich korzystać.

Przyznam szczerze, że dopadła mnie konsternacja. Nie skomentowałam nawet słów sąsiadki, rowerowa zapinka trzymała się dzielnie roweru i stojaka, toteż po prostu poszłam do domu. Zdziwiona, trochę wkurzona, nie powiem.

Kilka godzin później.
Umówiona byłam ze znajomą, w związku z tym nie chowałam wcześniej roweru do piwnicy. Już wyciągam kluczyki od zapinki, kiedy dostrzegam taki oto widok:

Rower mój przypięty do stojaka. Do mojego roweru (przednie koło) i stojaka również przypięty inną linką dziecięcy rowerek sąsiadki, a do niego kolejny i następny.
Szlag mnie trafił.
Wparowałam do klatki, pukam do drzwi sąsiadki.
Pani z triumfującym uśmieszkiem na twarzy stwierdziła:
- A nie mówiłam, że to miejsce jest zajęte?

Po jej stwierdzeniu ciśnienie skoczyło mi jeszcze bardziej. Powiedziałam tylko, że jak wrócę, rowerki mają być od mojego jeździdła odpięte, w przeciwnym razie będziemy rozmawiać już zupełnie inaczej.

Na spotkanie pojechałam autem. Po powrocie faktycznie rowerków nie było.
Schowałam mój jednoślad do piwnicy, bo co innego mogłabym zrobić?

Dzisiaj wychodząc po bułki do sklepu widzę: 3 stojaki zajęte przez trzy rowerki, dwa następne przez dwa duże. Ręce mi opadły...
Mija mnie sąsiad z góry. Zauważył moją reakcję i stwierdził tylko:
- No.. trzy rowerki dzieci i oba rodziców. Monopolizacja 'miejsc parkingowych'.

Jak dla mnie szczyt debilizmu i egoizmu został osiągnięty.

Drodzy Piekielni, pamiętajcie!
Zanim przypniecie rower do stojaka upewnijcie się, że zarezerwowaliście sobie wcześniej miejsce!

sąsiadka #2

Skomentuj (40) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 834 (952)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…