Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#50703

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Będąc wczoraj w kwiaciarni zaobserwowałam sytuację, która sprawiła, że moja noga na pewno więcej tam nie postanie.

Rodzeństwo, która dobrze znam z widzenia, w wieku 7-10 lat, postanowiło kupić swojej rodzicielce kwiatki, by uczcić jej dzień. Nie wiedzieli na co się zdecydować i co ile kosztuje (tylko niektóre wiązanki miały ceny). Głośno liczyli pieniądze i nie mieli ich za dużo (ok. 5-7 zł), choć jeden z chłopców deklarował, że ma jeszcze 20 zł., które mu zostały z urodzin, więc może kupią coś droższego (w planach było też kupno batona dla mamy).

Sprzedawczynię bardzo irytowało niezdecydowanie dzieci, a gdy w końcu wybrały 3 tulipany po 2 zł. stwierdziła, że jak mają tyle pieniędzy, to niech jej kolejki nie robią, jak ich nie stać na porządną wiązankę. Potem powiedziała, że to wstyd oszczędzać na kwiatkach dla własnej matki, bo matkę ma się tylko jedną, tylko jeden raz w roku wypada 26 maja i powinni się wstydzić, że chcą jej dać tylko 3 tulipany. Dzieci bardzo się speszyły i zawstydziły, a jeden chłopiec wyglądał jakby miał się rozpłakać. Żal było patrzeć na te dzieciaki, cała wcześniejsza energia i żywiołowość, która w nich była, zupełnie zniknęła.

Wtedy w ich obronie stanęła pani, która była w kolejce tuż za nimi. Powiedziała, że mogą kupić co im się podoba, a ona, sprzedawczyni, nie ma prawa tak traktować te dzieci i to ona powinna się wstydzić, że chce na dzieciakach zarabiać. Reszta kolejki jej wtórowała i sprzedawczyni wielce niezadowolona dała wreszcie 3 tulipany.

Później było już tylko miło i przyjemnie. Owa pani powiedziała, że miała zamiar kupić dwie wiązanki (dla swojej mamy i teściowej), duże i drogie (i faktycznie wskazała ręką na okazałe bukiety), ale że zmieniła zdanie, że w takim miejscu ona nie będzie wydawała pieniędzy, bo woli kupić coś u konkurencji i wyszła. Kolejne 2 osoby, które były w pomieszczeniu i widziały całe zajście, solidarnie zrobiły to samo. I ja, ostatnia z kolejki, też. Sprzedawczyni nie bardzo wiedziała co się wokół niej dzieje, było mocno zszokowana, na tyle, że dopiero gdy ja wychodziłam zaczęła coś krzyczeć, ale już nie słyszałam co.

I tak sprzedawczyni z kwiaciarni, która chciała sobie zarobić na dzieciach kilka złotych więcej, straciła klientów. I pewnie będzie ich traciła dalej, bo przynajmniej ja każdej znajomej osobie będę mówiła o tym, co widziałam.

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1371 (1429)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…