Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#50724

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Całkiem przypadkiem przypomniała mi się historia z czasów, kiedy "pracowałam" (za wikt, opierunek i jazdę konną) w ośrodku kolonijnym. Oprócz obozów jeździeckich odbywały się tam kolonie "indiańskie", dla młodszych dzieciaków. Historia zasłyszana od koleżanki, wychowawcy najmłodszych dzieci (5-7 lat).

Dodam jeszcze, że działo się to jakieś 7-8 lat temu, większość dzieciaków miała więc już komórki, żeby się kontaktować z rodzicami, a dodatkowo rodzicom podawało się numer do wychowawcy ich dziecka.

Do rzeczy. Czwartego(!) dnia turnusu do mojej koleżanki dzwoni mama pewnej dziewczynki, powiedzmy Oli (prawdziwego imienia nie pamiętam). Rozmowa przedstawia się mniej więcej tak:
[M]ama Oli - Dzień dobry, ja jestem mamą Oli Iksińskiej, czy rozmawiam z jej wychowawcą?
[K]oleżanka - Dzień dobry, tak, jestem wychowawcą Oli, w czym mogę pomóc?
M - Widzi pani, dzwonię, bo ja mam takie pytanie... Czy Ola robiła już kupkę?
K - (WTF?!) ...eee, nie rozumiem, chce pani wiedzieć, czy...
M - Czy Ola robiła kupkę.
K - Hmm, wie pani, jest już czwarty dzień turnusu, więc raczej tak, jednak nie obserwujemy dokładnie, kiedy które dziecko załatwia potrzeby fizjologiczne...
M - Bo wie pani, w domu Ola zawsze robi kupkę, jak jej powiem i tak pomyślałam sobie, że pani tam ma więcej dzieci pod opieką i czy pani pamięta o Oli?

Dalszej rozmowy przytaczać nie będę, w każdym razie, okazało się, że mama Oli, nie dość, że nie wpadła na pomysł, że taki zwyczaj jest nieco dziwny (Ola miała siedem lat), to jeszcze była przekonana, że wychowawca każdemu dziecku mówi, żeby poszło się wypróżnić... Może jej się wydawało, że np. po obiedzie wychowawca wstaje i krzyczy: "Grupa druga, teraz wszyscy idziemy zrobić kupkę!" ;)

Na szczęście Ola okazała się mądrzejsza od swojej mamy, bo kiedy koleżanka (przestraszona, nie wypróżnianie się przez taki czas może doprowadzić do niezłych problemów, a mama Oli przekonywała, że Ola nie pójdzie na kupkę, jeśli się jej nie powie... ) znalazła ją i niedyskretnie spytała o potrzeby fizjologiczne, okazało się, że owszem, Ola robiła kupkę. Powiedziała też, że pierwszego dnia jej się chciało, ale nikt nic nie mówił, to nie robiła. Drugiego dnia chciało jej się coraz mocniej i wieczorem już nie wytrzymała...

Cóż, mama Oli została delikatnie poinformowana, że jej dziecko jest już na tyle duże, żeby samo wiedziało, kiedy musi skorzystać z toalety, Olę zaś koleżanka przekonała, że może tam chodzić kiedy tylko zechce, nie musi czekać, aż jej ktoś pozwoli.

Na szczęście wszystko skończyło się dobrze, jednak dla Oli mogłoby się skończyć w szpitalu. A to jest niestety tylko jeden przykład na to, jak nieodpowiedzialni potrafią być rodzice.

Kolonie

Skomentuj (38) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 799 (855)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…