Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#50784

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Czytając historię o koloniach przypomniały mi się moje wakacyjne przygody z takich wyjazdów. Na pierwszą kolonię pojechałam po 3 klasie szkoły podstawowej. I jeździłam aż do końca gimnazjum. Piekielnych historii nazbierało się więc sporo. Tu przytoczę kilka, moim zdaniem najbardziej głupich i piekielnych, historii:

1. Wychowawca alkoholik.
Młody mężczyzna codziennie upijający się do nieprzytomności. Pod opieką miał 16 małych chłopców z klas 4 - 6. Zamiast nimi wolał się zajmować młodą właścicielką pensjonatu i wspólnym pijaństwem. Zaowocowało to kilkoma nocnymi wypadkami z udziałem wychowanków: skręcenie kostki, złamanie ręki/nogi, nabicie niezliczonej ilości guzów i siniaków oraz... prawie-amputacją palca przez kawałki wybitej ręką szyby. Karierę wychowawcy zakończył szybko, ale został w ośrodku jako "gość" właścicielki.

2. Samozwańcza szefowa kuchni.
Wyżej wymieniona właścicielka postanowiła zaoszczędzić na jedzeniu dla alergików i cukrzyków, a było ich kilku na moim turnusie. Wiadomo, że przygotowanie specjalnych posiłków kosztuje więcej. Mieliśmy kilka wizyt karetek pogotowia do spuchniętych języków i trudności w oddychaniu, swędzącej wysypki, a także do bardzo wysokiego poziomu cukru. Pozostali wychowawcy kilka razy interweniowali, ale bez skutku. Z tego co wiem, to była ostania grupa jaka mieszkała w tym pensjonacie.

3. Leki, ale jakie leki?
Inna kolonia, inna głupota wychowawców... Po co dawać dzieciom leki, które stale przyjmują... Mają wakacje, niech organizm się odtruje... Skutek? Zasłabnięcia, napad padaczki (najgorszy jaki w życiu widziałam), złe samopoczucie alergików - stany zagrażające życiu i zdrowiu. Nie wiem jak to się skończyło, czy ponieśli jakieś konsekwencje, bo nigdy później ich nie spotkałam i niestety nie miałam kontaktu z innymi kolonistami.

4. Może postraszymy??
Genialnym pomysłem okazało się nastraszenie najmłodszej grupy dziewczynek, że pensjonat został wybudowany na miejscu starego cmentarza i jest nawiedzany przez duchy zmarłych. Większość z nich moczyła się w nocy ze strachu. Każdy szelest liści i cień osoby przechodzącej korytarzem powodował ataki płaczu. Brawo!

5. Mama cię nie kocha!!
Inteligencją zabłysnęła doświadczona wychowawczyni, która na pytanie zrozpaczonego malucha, dlaczego mama nie dzwoni odpowiedziała: "Mama cię nie kocha, to nie dzwoni."

6. Jak dziecko nie pije wody to nie sika!
Na ostatniej mojej kolonii był problem z maluchami z klas 1 - 3, które bez przerwy piły i w związku z tym bardzo często musiały chodzić do toalety. Kierownik kolonii tak się tym faktem poirytował, że zakazał na następną wycieczkę zabierać napoje. Starsi i bardziej doświadczeni koloniści przemycali w plecakach małe butelki z wodą i "ratowali" swoich młodszych kolegów.

A teraz wisienka na torcie:

7. Niska ta moja wypłata, dorobię sobie...
Prawie na każdej kolonii nasze kieszonkowe było "zabezpieczone" u wychowawców, żeby nie wydać od razu wszystkiego na głupoty. Pomysł jak najbardziej dobry. Gorzej z wykonaniem. Kieszonkowe moje i kilku innych dzieci (wakacje po 2 gimnazjum, liczyć już potrafiłam dobrze ;)) topniało systematycznie, mimo że praktycznie z niego nie korzystaliśmy, bo nie było takiej potrzeby... Na koniec kolonii dostałam zwrot w kwocie 10 złotych, a pewna jestem, że powinno być co najmniej 50. Podobnie było też u innych pokrzywdzonych. Koleżanka podobno pożyczyła nawet od wychowawcy 20 zł na pamiątki z wycieczki do Krakowa... "Dług" musieli uregulować zaskoczeni rodzice. Co na to kierownik kolonii?? "A za rękę to złapaliście??" Nie mam pytań.

Oprócz tych najbardziej skrajnych i niebezpiecznych było wiele innych piekielnych sytuacji. Najbardziej smutny jest fakt, że te wyjazdy organizowała moja parafia i ona dobierała wychowawców...

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 560 (666)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…