Z życia hostessy.
Dorabiam sobie czasami jako hostessa na degustacjach w marketach, lub innych akcjach promocyjnych. Kilka piekielności związanych z kupującymi:
1. Nieasertywni klienci. Grzecznie proponuję zakup, jeśli produkt smakuje, przedstawiam ceny i zawartość w sztukach/gramaturę. Nie jestem natarczywa, można podziękować. A jednak są jednostki, które nie potrafią odmówić, biorą ode mnie produkt, a potem porzucają go kilka regałów dalej. A ja to później muszę sprzątać.
2. Ciekawscy klienci. Mam stoisko, zwane potocznie standem. Gdy idę na przerwę, mam obowiązek schować wszystkie akcesoria na półkę, podsunąć stand pod regał. Gdy wracam z przerwy często stoisko jest rozsunięte i "rozbebeszone", a łyżeczki/kubeczki/serwetki porozrzucane. Nie wiem na co ci ludzie liczą. Że znajdą darmowy produkt i zabiorą go dla siebie? Przykro mi, przed przerwą odnoszę pozostałości na magazyn.
3. Zachłanni klienci. Normą jest, że (zwłaszcza przy degustacji słodyczy) ludzie próbują "za bardzo", przychodząc po kilka razy.
- Da mi pani kilka tych ciasteczek! - mówi klientka.
- Jak duże opakowanie pani podać? - pytam z uśmiechem przedstawiając ofertę.
- Nie, Nie, pani mi zapakuje w torebkę te z tacki - i wyciąga własną foliówkę.
4. Dociekliwi klienci. Promocja popularnych ciasteczek z czekoladą.
- Pani, a dlaczego te ciastka takie ciemne?!
- Ponieważ mają wysoką zawartość holenderskiego kakao - odpowiadam
- Nieprawda! One są ze spalonej mąki! Oszuści! Złodzieje!
I w tamtym momencie zwątpiłam w kulturę, przyzwoitość i inteligencję niektórych ludzi :)
Dorabiam sobie czasami jako hostessa na degustacjach w marketach, lub innych akcjach promocyjnych. Kilka piekielności związanych z kupującymi:
1. Nieasertywni klienci. Grzecznie proponuję zakup, jeśli produkt smakuje, przedstawiam ceny i zawartość w sztukach/gramaturę. Nie jestem natarczywa, można podziękować. A jednak są jednostki, które nie potrafią odmówić, biorą ode mnie produkt, a potem porzucają go kilka regałów dalej. A ja to później muszę sprzątać.
2. Ciekawscy klienci. Mam stoisko, zwane potocznie standem. Gdy idę na przerwę, mam obowiązek schować wszystkie akcesoria na półkę, podsunąć stand pod regał. Gdy wracam z przerwy często stoisko jest rozsunięte i "rozbebeszone", a łyżeczki/kubeczki/serwetki porozrzucane. Nie wiem na co ci ludzie liczą. Że znajdą darmowy produkt i zabiorą go dla siebie? Przykro mi, przed przerwą odnoszę pozostałości na magazyn.
3. Zachłanni klienci. Normą jest, że (zwłaszcza przy degustacji słodyczy) ludzie próbują "za bardzo", przychodząc po kilka razy.
- Da mi pani kilka tych ciasteczek! - mówi klientka.
- Jak duże opakowanie pani podać? - pytam z uśmiechem przedstawiając ofertę.
- Nie, Nie, pani mi zapakuje w torebkę te z tacki - i wyciąga własną foliówkę.
4. Dociekliwi klienci. Promocja popularnych ciasteczek z czekoladą.
- Pani, a dlaczego te ciastka takie ciemne?!
- Ponieważ mają wysoką zawartość holenderskiego kakao - odpowiadam
- Nieprawda! One są ze spalonej mąki! Oszuści! Złodzieje!
I w tamtym momencie zwątpiłam w kulturę, przyzwoitość i inteligencję niektórych ludzi :)
market
Ocena:
517
(619)
Komentarze