Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#50877

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Po ostatnich atrakcjach pogodowych poszłam zajrzeć, czy moje auto u zaprzyjaźnionego gospodarza ocalało.
Obok mnie parkuje sąsiad, który pucował swój pojazd (jak mnie radośnie poinformował), na sprzedaż.

Szczerze współczuje osobie, która się skusi.
Kupił piękny wóz, w stanie doskonałym technicznie i wizualnie, czym bardzo się szczycił, a następnie przez ponad 2 lata zajeździł go na śmierć.
Wszystko co trzeba było robić przy samochodzie będącym w ciągłej eksploatacji sprowadzało się do "trzeba by":
- wymienić olej
- wymienić szczęki, tarcze, klocki itp
- wymienić rozrząd,
- oczyścić i nabić klimatyzację,
- wyczyścić odpływy pod przednią szybą, bo po deszczu przecieka do środka,
- wymienić gołe opony,
- z silnikiem też coś nie tak, bo jak depnie, to czarno się robi na podwórku,
- akumulator bliski zgonu, zimą każdej nocy na kablach...
Tyle zapamiętałam z tego co gadał, a czego nie powiedział?
Przeglądy załatwiał na lewo, byle się kulało.

Podsumowując sprawa wygląda tak:
Kupuje auto jak najpiękniejszego konia, oczko w głowie hodowcy i doprowadza do stanu umierającej szkapiny, której w dzień sprzedaży zamiast wody, dano wiadro napoju energetyzującego.
Na moje pytanie czy zamierza poinformować kupującego o mankamentach, popukał się z politowaniem w czoło.
No tak, tylko baba może zadawać tak głupie pytanie.

Równocześnie szuka nowego samochodu.
Spać nie może, bo się zamartwia:
- ŻEBYM TYLKO JA NIE TRAFIŁ NA JAKIEGOŚ OSZUSTA!

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 692 (762)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…