Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#50882

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Podczas czytania historyjek o niezdrowym odchudzaniu i kilku o koloniach przypomniała mi się własna, która niejako łączy te oba tematy.
Działo się to dobrych kilkanaście lat temu, jak jeszcze podlotkiem o chudych nogach byłam. Lat 11 może 12 miałam. Były wakacje, obóz dla dzieci i młodzieży w górach. Obóz jak obóz. Beżowo-nijaka stołówka w starej szkole, prysznice na korytarzach( tak tak, to jeszcze te czasy..aż się łezka w oku kręci)i grupka wychowawców. No właśnie. Była sobie pani, nazwijmy ją Monika. Pani Monika była młodą studentką, bardzo szczupłą i ładną. Wtedy była dla nas bożyszczem, ucieleśnieniem piękna. No chodząca lalka Barbie, tylko jeszcze chudsza. Pani Monika miała obsesję na punkcie niejedzenia i odchudzania się. Jako grzdyl nie bardzo zdawałam sobie sprawę, że coś jest z tym nie w porządku, po prostu mało jadła i już. Miałam też na tych koloniach koleżankę, Ewę. Ewa była ponadprzeciętnych rozmiarów podlotkiem. Nie to, że gruba czy opasła. Ot ten "dojrzewający" tłuszczyk. Po prostu miała więcej sadełka tu i ówdzie. Podczas którejś z wycieczek w góry Ewa po kilku godzinach marszu zaczęła narzekać, że jest głodna .Na co Pani Monika odparła przy wszystkich dzieciach, że to bardzo dobrze bo jak się wysila kiedy jest się głodnym to się szybciej chudnie. Po czym dodała karcącym tonem w stronę Ewy "A tobie porządne chudnięcie to by się przydało".
Nie będę kończyć w stylu 'kim trzeba być, albo co trzeba mieć w głowie żeby takie coś powiedzieć dojrzewającej dziewczynce?' bo trzeba być po prostu debilem.
Po latach naszła mnie jedynie refleksja, że selekcja wychowawców mogła być troszkę dokładniejsza, szczególnie tych, którzy opiekowali się dzieciakami.

kolonie

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 4 (34)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…