Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#50923

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Było o lekarzach, było o szpitalach, to teraz słówka dwa o aptekach.

1. Wypadają mi włosy. Są długie, do pasa, oraz ciężkie. Miałam tego już dosyć więc postanowiłam zadziałać od środka. Zainwestowałam więc w poleconą mi Skrzypovitę. Dopóki wierzę że pomaga to pomaga, a jak jest naprawdę to nie wiem. Niemniej jednak gdy po jednym opakowaniu zauważyłam poprawę, kupiłam kolejne, a potem następne. Gdy to się skończyło wybrałam się do apteki i poprosiłam o pożądany produkt.
- 40 tabletek? - usłyszałam pytanie pani z okienka.
Prawdę powiedziawszy nie byłam pewna ile ma być tabletek w opakowaniu (miałam różnie pakowane w zależności od tego co akurat mieli na składzie - w pudełeczku, w "listkach" do "wyciskania"), więc powiedziałam tak.
Dostałam leki, a na opakowaniu wielka liczba 40... pod spodem napis PLUS... a jeszcze niżej 80 TABLETEK.
Pani aptekarka, kobieta po szkole farmaceutycznej, sprzedała wyglądającej na swoje wtedy 18 lat tabletki przeznaczone dla kobiet po 40 roku życia co jak byk wielkimi literami było napisane na opakowaniu.

2. Każdy kto miał w liceum przedmiot o nazwie Przysposobienie obronne, wie, że prędzej czy później nadchodzi czas na lekcje pierwszej pomocy. Tak było i u mnie. A że i oceny jakieś wystawić trzeba, profesor wymyślił, że nie będzie nas katował sprawdzianami z teorii tylko oceni praktykę. Ocena szła w górę, jeżeli uczeń był zaopatrzony w pełen sprzęt- rękawiczki i maseczka do oddychania coby zachować higienę. Rękawiczki są, maski nie ma. No to do apteki.
- Maseczkę do sztucznego oddychania - poprosiłam w aptece. Dla niewiedzących jest to kawałek kwadratowej/okrągłej folii z plastikowym ustnikiem który wkłada się rannemu do ust, żeby nie dotykać ich swoimi bezpośrednio... I niestety taką niewiedzącą był aptekarka, która sprzedała płócienną maseczkę którą zawiązuje się na twarzy (coś takiego jak lekarze mają podczas operacji) zapewniając, że to o to chodzi.

Wiem, że historie te są mało piekielne. W pierwszym wypadku były to tylko witaminy na których skorzystała moja mama, a nawet jeśli ja by je wzięła to raczej nic by mi się nie stało- jedno ma nazwę Skrzypovita i drugie też. Drugi przypadek to zwykła maseczka.. To maska i to maska... co z tego że o różnych zastosowaniach. Jednak jeżeli te kobiety nie potrafiły wydać mi rzeczy o które prosiłam to czy zrobią to w przypadku innego pacjenta? Co jeżeli przyjdzie ktoś po leki na niskie ciśnienie a dostanie na nadciśnienie bo oba mają w opisie słowo "ciśnienie"? Zawód farmaceuty chyba do czegoś zobowiązuje. Co z tego że lekarz wypisze właściwy lek skoro w aptece trafi się na kogoś takiego?

apteka

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 0 (32)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…