Spędziłam dziś kilka godzin na izbie przyjęć. Pal sześć co mi było, ważne jest zachowanie pani z rejestracji.
Godzina ok. 21, do szpitala wchodzi starsza pani z mężem. Mężowi najwyraźniej coś jest, pani lekko przestraszona, trochę zmęczona. Przez szybę wydziera się do niej rejestratorka:
- Co jest?! - starsza pani tłumaczy. Rejestratorka prosi o nr telefonu do domu. Pani zaczyna dyktować. Pomyliła się w pewnym momencie, więc zaczyna od początku. Na koniec pyta, czy pani zapisała. Na co rejestratorka wrzeszczy:
- A co ja jakaś niedorozwinięta jestem?! Mówi pani to ja piszę co pani mówi! - ok, żona pacjenta lekko stropiona oddaliła się w stronę gabinetu lekarskiego.
Chwilę później, dzwoni telefon. Rejestratorka odbiera i po chwili drze się w słuchawkę:
- Jaka karetka, co pan?! Do lekarza niech dzwoni, nie do mnie! A weź spadaj!
Przysięgam, mówię jak było, sama nie dowierzałam dotychczas w historie o piekielnych rejestratorkach. Po pierwsze - czy to babsko musiało się tak drzeć na przestraszoną kobietę, która właśnie przywiozła męża do szpitala? Po drugie - czy nie mogła dzwoniącemu człowiekowi podać numeru 112, zamiast kazać mu "spadać"?
Napomknę tylko, że jest to szpital, w którym jakiś rok temu odesłano motocyklistę z wypadku do innego szpitala, w skutek czego zmarł.
Godzina ok. 21, do szpitala wchodzi starsza pani z mężem. Mężowi najwyraźniej coś jest, pani lekko przestraszona, trochę zmęczona. Przez szybę wydziera się do niej rejestratorka:
- Co jest?! - starsza pani tłumaczy. Rejestratorka prosi o nr telefonu do domu. Pani zaczyna dyktować. Pomyliła się w pewnym momencie, więc zaczyna od początku. Na koniec pyta, czy pani zapisała. Na co rejestratorka wrzeszczy:
- A co ja jakaś niedorozwinięta jestem?! Mówi pani to ja piszę co pani mówi! - ok, żona pacjenta lekko stropiona oddaliła się w stronę gabinetu lekarskiego.
Chwilę później, dzwoni telefon. Rejestratorka odbiera i po chwili drze się w słuchawkę:
- Jaka karetka, co pan?! Do lekarza niech dzwoni, nie do mnie! A weź spadaj!
Przysięgam, mówię jak było, sama nie dowierzałam dotychczas w historie o piekielnych rejestratorkach. Po pierwsze - czy to babsko musiało się tak drzeć na przestraszoną kobietę, która właśnie przywiozła męża do szpitala? Po drugie - czy nie mogła dzwoniącemu człowiekowi podać numeru 112, zamiast kazać mu "spadać"?
Napomknę tylko, że jest to szpital, w którym jakiś rok temu odesłano motocyklistę z wypadku do innego szpitala, w skutek czego zmarł.
Ocena:
541
(589)
Komentarze