Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#51442

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Miał to być komentarz do tej historii: http://piekielni.pl/51436 , ale wyszedł trochę za długi więc postanowiłam opisać to tutaj.

Do UK wyjechałam jak miałam 11 lat, do szkoły poszłam 2 miesiące po rozpoczęciu roku szkolnego razem z nowo uformowaną klasą, która także rozpoczęła naukę trochę później. Oprócz mnie, w tej szkole była tylko 1 Polka, starsza nauczycielka, która bardzo mi wtedy pomogła :)

Do rzeczy. Jakiś miesiąc po moim przybyciu - cud! Dołączyła do mojej klasy Polka! Radości mej nie było końca, bo pomimo tego, że klasa bardzo mi próbowała pomóc z nieznajomością języka, zawsze lepiej jest mieć z kim pogadać i posiedzieć na przerwie (jak się okazało, była to jedna z wielu Polskich uczniów którzy przewinęli się przez tą szkołę w czasie mojego pobytu). Problem zaczął się jakiś czas później, gdy trochę się już zaprzyjaźniłyśmy. Zauważyłam, że dziewczyna traktuje mnie trochę z góry, próbowała mną manipulować, i większość czasu jej się to udawało (a ja uważałam, że sobie bez niej nie poradzę, bo nie znam języka tak dobrze jak ona).

Dziewczyna od mamy zawsze dostawała to, co chciała. Ojczyma nienawidziła za głupie pierdoły, których nie rozumiałam (np. "Zabrał mi laptopa, bo nie chciałam posprzątać pokoju! Uwierzysz?!") ale gdy próbowałam coś powiedzieć ignorowała to lub się na mnie obrażała. Naprawdę nie wiedziałam wtedy o co jej chodzi, zrozumiałam to dopiero później, gdy się dowiedziałam że jej rodzina od zawsze była przy kasie, a ja, 'gorzej' wychowana (w domu nigdy się za bardzo nie przelewało) nie mogłam moim małym móżdżkiem tego ogarnąć.

Takie zachowanie trochę mnie dołowało. Nie miałam nikogo innego z kim mogłabym pogadać, więc po prostu szłam na taki układ czując się samotnie w tej szkole. Byłam zbyt nieśmiała by cokolwiek jej powiedzieć lub wygarnąć, a gdy już zebrałam się na odwagę by to zrobić, uciszano mnie zwykłym "zamknij się", kopniakiem, lub dźgnięciem między żebra.

Zaczęłam coraz bardziej zamykać się w sobie. Coraz częściej się sprzeciwiałam, co kończyło się na tym, że na lekcjach i przerwach siedziałam samotnie po kątach.
Muszę dodać, że dziewczyna od zawsze myślała że wszystkie blondynki są tępe, ponieważ są o tym dowcipy, także ja jako naturalna blondynka wysłuchiwałam głupich komentarzy typu "myśl, to nie boli" na porządku dziennym. Zaczęłam to ignorować, co trochę pomogło, ale nadal powoli niszczyło mi to samoocenę.

Z taką "przyjaciółką" męczyłam się 3 lata. Po tych 3 latach, wiedziałam już jak się z nią obchodzić, ale moja samoocena nie wróciła do normalnego stanu. Uważałam się za kompletne zero, przy czym znajome tejże dziewczyny wcale mi z tym nie pomagały, żartując na mój temat na okrągło. Po tych 3 okropnych latach, dziewczyna wyjechała wreszcie w siną dal (nie zapominając przy tym spieprzyć mi związek z bardzo fajnym chłopakiem :)), a ja nadal po 7 latach nie mogę pozbyć się ani nieśmiałości, ani złej samooceny.

zagranica

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -1 (27)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…