Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#51568

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia o lekach w lesie przypomniała mi tragedię jak wydarzyła się w mojej rodzinie.

Siostra mojej babci została niemal siłą wydana za mąż za nieco dziwnego osobnika z bardzo dziwacznej rodziny - bo stara panna, bo miejsce w domu zajmuje itp. Babcia próbowała temu zapobiec, ale Zośka raz, że posłuszna rodzicom, dwa uznała, że wiek 35 lat to ostatni dzwonek by zajść w ciążę, więc po jakimś czasie uległa.
Jej teściowa okazała się być istną czarownicą, baba totalnie z piekła rodem. Życie Zośki było zatem bardzo trudne, ale wszystko osładzała jej dwójka dzieci, które szybko pojawiły się na świecie.

Niestety ciotka musiała pracować. Mimo, że babka o dzieci nawet dbała, Zosia starała się by na czas jej nieobecności pociechami zajmowały się sąsiadki, a nie teściowa (mieszkali na głuchej wsi, szans na przedszkole nie było). Czasem jednak było to niemożliwe i zostawać z dzieciakami musiała piekielna.
Pewnego razu przed wracającą z pracy Zosię wybiegł synek i woła:

(S) Mamo, mamo, a Marysia nic tylko śpi! Budzę ją i budzę, a ona nawet się nie rusza!
Ciotka biegiem do chałupy, a tam babka spokojnie:
(B) No dobrze, że wracasz, bo ta twoja mała już całkiem sztywna leży...

Marysia była już zimna, miała pięć lat. Okazało się, że zjadła babcine leki nasercowe myśląc, że to witaminki. Babka nie tylko nie próbowała w żaden sposób małej ratować i nie zareagowała gdy mała poczuła się bardzo źle. Okazało się, że nawet ściągnęła dla niej z szafy ukryte tam pudełko z lekami gdy mała poprosiła o witaminy. Ot masz tu wybierz sobie...

Prokurator uznał tą śmierć za nieszczęśliwy wypadek i starucha konsekwencji nie poniosła. Mało tego - zaczęła straszyć starszego o rok chłopca, że siostra po niego przyjdzie nocą, że zabierze go ze sobą, że już na niego czeka. Mały bał się zasnąć, zaczął się moczyć, cały czas histerycznie płakał. Dopiero gdy moja babcia razem z matką urządziły piekielnej wielką awanturę grożąc jej więzieniem za niedopilnowanie, a wręcz przyczynienie się do śmierci dziecka, ta wystraszyła się nieco i zaprzestała męczenia chłopca.

Jędza dożyła w spokoju słusznych lat, a Zosia nigdy nie potrafiła się otrząsnąć po tej tragedii. Odchowała syna, a gdy ten był już dorosły celowo przestała się leczyć i zmarła szybko na skutek powikłań cukrzycowych.

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 962 (1056)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…