Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#51986

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia nr 51889 przypomniała mi o tak zwanej "aferze karcianej", która swego czasu napsuła nam krwi w pracy.

Przepisy dotyczące płatności kartą są znane naszym kasjerom od pierwszych dni pracy, to zagadnienie jest zawsze szczegółowo omawiane podczas szkoleń.
Jeszcze kilka lat temu przepisy te nie były w większości sklepów przestrzegane z taką starannością jak teraz. Nie był kładziony taki nacisk na sprawdzanie podpisu na karcie, karty pay pass jeszcze nie były używane a niejednokrotnie spotkałam się z przymknięciem oka przez kasjerkę na sytuację, w której mąż płacił kartą żony, lub odwrotnie.
Również w naszym sklepie zdarzały się sytuację, że akceptowaliśmy niepodpisane karty. Podkreślam - zdarzały się, nie było to nagminne.
Przyszedł dzień, gdy te przepisy zaostrzyły się. Zostaliśmy ponownie przeszkolenie i poinformowani o konsekwencjach grożących za olanie tematu.
Chciałabym przytoczyć tutaj kilka z tych rozporządzeń:

- Kasjerowi nie wolno przyjąć karty od innej osoby, niż ta, na którą jest ona wystawiona. Drogi (czyjś) mężu, nie interesuje nas to, że od zawsze w innych sklepach płaciłeś kartą żony, że macie wspólne konto, że bankomat po drodze do sklepu był nieczynny i nie mogłeś wypłacić gotówki. Mamy gdzieś to, że jesteśmy (twoim zdaniem) śmieszni, tylko dlatego, że działamy zgodnie z prawem. No bo kto w dzisiejszych czasach przestrzega prawa, prawda? Masz rację, drogi mężu, to absurdalne, przecież skoro reklamujemy się, że dla klienta wszystko i jeszcze więcej, to powinniśmy nawet łamać przepisy i narażać swoje stanowisko pracy.

- Może to kogoś zdziwi, ale karta jest własnością banku, nie Waszą. Bank ustala reguły, klient zgadza się na nie stawiają podpis na karteluszkach zwanych umową. Jeśli macie wątpliwości, czy kasjer postępuje zgodnie z prawem i przepisami to zapraszam do lektury tej umowy. Ewentualnie można wykonać telefon do banku - będzie szybciej. Nasi kierownicy nie raz i nie sto próbowali tłumaczyć klientom zawiłości prawa bankowego, za każdym razem ponosili klęskę, bo pracownicy sklepów to ogólnie strasznie zakłamany i obłudny naród jest. Nam nie wolno wierzyć. My działamy w zmowie z szatanem i siłami nieczystymi (mógłby w końcu ktoś te siły wyprać) i mamy moce pozwalające nam nawet na skuteczne wciskaniu lodu Eskimosom i olejku do opalania Afroamerykanom.

- Karta płatnicza bez podpisu posiadacza nie jest ważna. Wyjątek stanowią karty MasterCard, które są zawsze na PIN. Są banki, które nie uznają żadnych wyjątków, ale to już nie nasza wina.
Pamiętacie jak kiedyś, gdy odbierało się kartę w oddziale banku, miły pan lub jeszcze milsza pani pilnowała, aby klient grzecznie podpisał swoją nową kartę? Ja pamiętam. Teraz karty są wysyłane pocztą i banki jakoś zapominają doczepić do przesyłki miłego pana lub jeszcze milszej pani, którzy by stanęli nad swoim klientem jak matka nad urwisem i nakazali, grożąc palcem: podpisz kartę, albo dostaniesz pięć klapsów na gołą pupę!

Mi nie trzeba było gróźb, abym kartę podpisała, przeczytałam umowę ze swoim bankiem.

Z drugiej strony rozumiem osoby, które bronią się rękami, nogami i innymi gałązkami przed złożeniem autografu na takiej karcie. No bo czy sam podpis uchroni nas przed czymś? Sprawi, że karta stanie się niezniszczalna, a jeśli się zgubi to sama odnajdzie właściciela? A no nie. Staramy się zrozumieć naszych klientów. Jeśli ktoś nie chce podpisać karty, niech okaże dowód osobisty podczas płatności. To nam wystarczy.

- Tak, kasjer jest upoważniony do sprawdzenia dowodu osobistego podczas zakupu wyrobów tytoniowych, alkoholu i...podczas płatności kartą, jeśli ma jakieś wątpliwości. Ma też prawo odmówić przyjęcia takiej karty w razie wystąpienia tych wątpliwości, nawet jeśli będzie się na niego wrzeszczało, pluło, groziło zwolnieniem z pracy, wymordowaniem rodziny i gwałtem zbiorowym.

Każdy kasjer w naszym sklepie wie, co mu grozi za olewcze podejście do tego tematu i za przymykanie oka dla świętego spokoju (klienci są znani z bardzo zdrowych płuc). Klienci w większości przypadków są już od dawna poinformowani o zaostrzeniu tych przepisów, co nie przeszkadza im sprawdzać co jakiś czas, czy jednak nie zmieniliśmy zdania.

Oto jedna z wielu sytuacji, które się działy (oraz dzieją do dziś):

Klient to bardzo cwany gatunek. Swoją ofiarę wyczuwa już z daleka i szybko przystępuje do ataku...

Jaś w ciągu pierwszego tygodnia pracy dzwonił do mnie w sprawie "karcianych klientów" kilkanaście razy. Klienci szybko wyczuli "świeże mięsko" na sklepie. Za każdym razem taki klient stwarzał inny problem, do tych dotyczących powyższych punktów dochodziło jeszcze wymuszanie sprawdzenia stanu konta przez nasze terminale służące wyłącznie do płatności kartą za zakupy. Ludzie...gdyby każdy byle kasjer miał wgląd do cudzego konta bankowego, to sama osobiście wolałabym trzymać kasę w skarpecie pod poduszką, niż w banku.
Za każdym razem, gdy Jaś zaczynał tłumaczyć klientom jak ma się sprawa z tego rodzaju płatnościami, uruchamiał się w nich tryb "głuchy na wszystko" wraz z aplikacją "gówno wiesz, ja wiem wszystko".
Zadzwonił Jaś, podobno wyczerpał wszystkie logiczne argumenty i prosi o pomoc. Podchodzę do jego kasy i proszę o wyłuszczenie sprawy. Klient nie daje dojść Jasiowi do głosu i go przekrzykuje. Ciągle tylko słychać "ta karta jest moja, masz mi ją przyjąć, to moja karta i każdemu g*wno do tego". Biorę kartę klienta do ręki a tam czarno na niebieskim jest napisane "Anna Kowalska". Klient bardziej wygląda mi na Antka, niż na Annę, ale w sumie co ja tam wiem...
- Pani Anno, czy mogłabym coś powiedzieć? - przerywam mężczyźnie jego krzyki. Klient zamarł, zrobił się czerwony i rzekł śmiertelnie obrażonym głosem:
- Pani mnie znieważa prosto w oczy! Ja tego tak nie zostawię! - po czym wyrwał mi kartę i wyszedł ze sklepu odgrażając się.

Nie wiem co ja mu takiego zrobiłam, to już do człowieka po imieniu nie można powiedzieć? Przecież sam mówił, że to jego karta...

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 259 (369)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…