Zawsze mnie to bawiło. Żona nie tak dawno kończyła magisterkę. Praca na ukończeniu, promotor nigdy żadnych uwag nie miał, więc problemu nie było najmniejszego. Na 2 dni przed oddaniem jej do dziekanatu, ukochana podreptała do promotora po podpisik i zatwierdzenie, żeby wszystko się zgadzało i dokumentacja była kompletna.
Poranek.
Tu następuje zonk. Na 2 dni przed, promotorowi nie pasuje tytuł, bibliografia, rozdziały jakieś nie ten, trochę kosmetyki, a to jakaś ilustracja.
No i dzwoni biedactwo do mnie. Płacz, nerwy, szlochanie, lament. No przecież jej tak nie zostawię. W zdrowiu i w chorobie itd. Kazałem mojej wrócić do domu, przebrać się w "w tą krótką kieckę, która tak mi się podoba" i rozpuścić włosy.
Popołudnie tego samego dnia.
Żona wpada do promotora na późniejsze konsultacje z dokładnie tą samą pracą, którą rano oboje trzymali w dłoniach.
Żona dźwięcznym głosem:
- Panie profesorze, to jest ta praca z naniesionymi poprawkami zasugerowanymi przez pana. Byłby pan tak miły i rzucił okiem czy przypadkiem przez roztargnienie o czymś nie zapomniałam?
Promotor (rzut oka był, niekoniecznie na pracę):
- Oprawić, do dziekanatu i do zobaczenia na egzaminie.
Tak więc koledzy, czy z habilitacją czy bez, wszyscy jesteśmy podobni w obsłudze, prawda?
PS. Uniwersytet na południu kraju, duże miasto, w którym węgla coraz mniej :)
Poranek.
Tu następuje zonk. Na 2 dni przed, promotorowi nie pasuje tytuł, bibliografia, rozdziały jakieś nie ten, trochę kosmetyki, a to jakaś ilustracja.
No i dzwoni biedactwo do mnie. Płacz, nerwy, szlochanie, lament. No przecież jej tak nie zostawię. W zdrowiu i w chorobie itd. Kazałem mojej wrócić do domu, przebrać się w "w tą krótką kieckę, która tak mi się podoba" i rozpuścić włosy.
Popołudnie tego samego dnia.
Żona wpada do promotora na późniejsze konsultacje z dokładnie tą samą pracą, którą rano oboje trzymali w dłoniach.
Żona dźwięcznym głosem:
- Panie profesorze, to jest ta praca z naniesionymi poprawkami zasugerowanymi przez pana. Byłby pan tak miły i rzucił okiem czy przypadkiem przez roztargnienie o czymś nie zapomniałam?
Promotor (rzut oka był, niekoniecznie na pracę):
- Oprawić, do dziekanatu i do zobaczenia na egzaminie.
Tak więc koledzy, czy z habilitacją czy bez, wszyscy jesteśmy podobni w obsłudze, prawda?
PS. Uniwersytet na południu kraju, duże miasto, w którym węgla coraz mniej :)
uczelnia
Ocena:
754
(888)
Komentarze