Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#52045

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Rodzice mieli rocznicę ślubu, więc poszłam kupić kwiaty. Kwiaciarnia na szczęście była blisko, dziewczyna robiła ładne wiązanki, ceny też w porządku. Dzwonię. Otwiera mi mama kwiaciarki. (M)
(M) - Ojej, dzisiaj zamknięte, bo robimy bukiety na ślub.

Szkoda, deszcz siąpi, do następnej kwiaciarni daleko. Kobieta się zlitowała. Jak tylko bukiet bez udziwnień, to może córka szybko zrobi.
Weszłam cichutko, stanęłam w kącie, żeby się nie rozmyśliła. Ugrzeczniona, pochylona w podzięce. Jak to miło z ich strony, no nie?
Córka robi bukiet, ale mama przypomniała sobie, że jest Piekielna.
(M)- Tak, tak, bukiety na ślub robimy. Ludzie się pobierają, czyż to nie piękne? A Ty kiedy za mąż pójdziesz?

Westchnęłam. Znowu się zaczyna.

(M)- Nie ma co czekać, trzeba się wziąć za swoje życie. Mój Syn to już dawno po ślubie.

Wzniosłam oczy ku niebu. Chodziłam z jej synem do klasy no i nie był to nigdy przykład do naśladowania.

(M) - I moja córka już po ślubie jest. Zięcia to mam wspaniałego. Tylko wnuka czekać. A Ty co? Kiedy?

Łypnęłam na córkę-kwiaciarkę. Zero pomocy, robi bukiet. Na razie woda w usta, no bo przecież jestem ugrzeczniona i pełna wdzięczności...

(M) - Nie ma co czekać. Szukać trzeba, szukać.
Nie wytrzymałam, bo to nie była pierwszy taki monolog z jej strony.
(Ja) - Jestem lesbijką.
(M) - No ale jak tak można?
(J) - Oj można, można.

Mama Piekielna chwilę pomyślała. Miałam nadzieję, że da mi spokój.

(M) - No ja wiem, to nie jest łatwe. Ale trzeba się starać, szukać, szukać. Ja mam wspaniałą rodzinę. Dzieci, synową, zięcia. Tylko mąż za szybko umarł.

No fakt, do mojego ugrzecznienia dołączyło współczucie i zrozumienie. Nadal grzecznie stałam w kącie.

(M) - Więc trzeba się starać, szukać!

W tym momencie stałam się Piekielna.

(J) - To niech pani wyjdzie za mąż jeszcze raz.
(M) - Ja?? Ale jak to? Przecież to się tak nie da...
(J) - No wiem, to jest trudne, ale trzeba szukać, szukać...

Całe szczęście, ze bukiet był już gotowy i nie musiałam wytoczyć mojego arsenału, który sobie po którejś akcji pogadankowej przygotowałam.
Gdyby jeszcze raz piekielna mamuśka zapytała, że jak to tak, w tym wieku i jeszcze bez męża, zamierzałam spytać jak tam idzie pisanie doktoratu. No bo jak to? W tym wieku i jeszcze magistra nie ma? No bo ja młodsza i już mam...

Ale jakoś od tego czasu mam spokój. A i mąż się napatoczył...

Polska

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -1 (39)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…